Nie cichnie dyskusja wokół presji, jaką osoby publiczne wywierają promując nierealne do osiągnięcia przez większość kobiet standardy wyglądu. Flagowym przykładem takiej postawy stała się ostatnio Anna Lewandowska, która zaledwie miesiąc po urodzeniu córki pochwaliła się umięśnionym, płaskim brzuchem i tym, że wznowiła treningi na siłowni.
Czytelniczki słusznie zauważyły, że przeciętna, pracująca "matka Polka" nie jest w stanie osiągnąć podobnej formy, jak otoczona luksusem żona gwiazdy sportu, z masą wolnego czasu.
Choć pojawiało się wiele głosów krytykujących Lewandowską, było też kilka osób, które skorzystały z okazji, aby nieco się Annie przypodobać. Wśród nich znalazły się między innymi Maja Bohosiewicz, zapomniana prezenterka Kasia Burzyńska oraz Kinga Rusin.
Sprawę postanowiła skomentować również Ilona Ostrowska, znana z roli Lucy w serialu Ranczo.
Popularna aktorka sama urodziła dziecko rok temu, ale jej ciąża nie była "medialnym" wydarzeniem, a po urodzeniu Ostrowska nie zrobiła ze swojego macierzyństwa prężnie działającego biznesu. Jedynym wyjątkiem była skromna sesja zdjęciowa z brzuszkiem w magazynie Pani.
Aktorka nie potępia jednak zachowania Lewandowskiej, a w niemalże ekshibicjonistycznym wystawianiu się pod ocenę innych dopatruje się głębszych powodów. Jej zdaniem matki, które tuż po wydaniu dziecka na świat epatują swoim "fit ciałem" robią to aby pokazać wszystkim, że akceptują siebie.
Większość Polek nie akceptuje swojego ciała. Jeśli idzie za tym jakiś rodzaj odwagi, to w porządku. Może dla tych kobiet jest to rodzaj manifestu: "Ja się czuję kobiecą kobietą" - zastanawia się Ostrowska w rozmowie z Grazią.
Zakładając, że teoria aktorki jest słuszna - rzecz w tym, że "większość Polek" tym bardziej nie zaakceptuje swojego ciała, jeśli będzie im się serwować obrazki takie, jak na zdjęciach Lewandowskiej i wmawiać, że to norma. Chyba, że samoakceptacja Ani i innych "fit mam" ma się odbywać kosztem pozostałych kobiet...