Janusz Józefowicz od 1992 roku jest dyrektorem artystycznym teatru Studio Buffo i twórcą jednego z najbardziej znanych musicali. Metro powstało na podstawie sztuki Agaty i Maryny Miklaszewskich i debiutowała w nim Edyta Górniak. Premiera spektaklu odbyła się 30 stycznia 1991 w warszawskim Teatrze Dramatycznym i wzbudziła takie zainteresowanie, że rok później Januszowi udało się nawet wystawić go na Broadwayu, gdzie przy pełnej widowni (1600 miejsc) zagrano aż 38 przedstawień. Metro było nawet nominowane do broadwayowskiej Tony Award w kategorii najlepsza partytura teatralna w sezonie 1991/1992. Dzieło Janusza wystawiano także w Rosji.
Na tym jednak skończyły się spektakularne sukcesy Józefowicza. Od czasu Metra żaden inny jego spektakl nie powtórzył już tamtego wyniku. Nic dziwnego, że reżyser wciąż próbuje odcinać kupony od swojego "największego dzieła". Jakiś czas temu zamarzył, że nakręci fabularną wersję musicalu, a planami zdążył się nawet pochwalić w mediach. Niestety, rok po szumnie zapowiadanym przedsięwzięciu nie rozpoczęto jeszcze żadnych prac.
Jak podaje Fakt, przyczyną są problemy finansowe. Nikt bowiem nie chce sponsorować marzeń Janusza i uwierzyć, że jego obecna "wizja" jest w stanie przynieść dochody. Twórca uparł się bowiem, że nie zatrudni do swojej produkcji żadnych znanych nazwisk.
Józefowicz ma nie lada problem - nie może znaleźć sponsorów, którzy wyłożyliby pieniądze na to kosztowne przedsięwzięcie - zdradza informator tabloidu. Nie rozumieją wizji Janusza. Wymyślił sobie, że zatrudni zupełnie nieznanych aktorów, by wcielili się w kultowych bohaterów. Uważa, że siła tego musicalu polega na tym, że nie występują w nim gwiazdy.
Problem w tym, że dla sponsorów jedynie udział gwiazd jest gwarancją, że inwestycja się zwróci.
Nie wyobrażają sobie filmu bez legendarnej Edyty Górniak, Roberta Janowskiego, czy Kasi Groniec - mówi źródło.
Ponoć reżyser wyklucza jakikolwiek kompromis i nie chce w swoim filmie dawnych gwiazd Metra. Nietrudno się domyślić, że zapewne nie jest już z nimi w zbyt dobrych stosunkach, a ponadto przypuszczalnie boi się, że musiałby się dzielić z nimi sukcesem. Ma więc nadzieję, że jakiś bogaty sponsor w końcu podzieli jego wizję i wyłoży ogromne pieniądze na zupełnie nieznane twarze. Tymczasem, czasowo zrezygnował ze swojego pomysłu.
Na razie schował scenariusz "Metra" do szuflady - ujawnia informator.
Biedny Janusz. Wygląda na to, że w kwestii wizji artystycznej wyjątkowo pasuje do Nataszy. Jej pomysłu na projektowanie ubrań też nikt nie zrozumiał i w końcu musiała zamknąć biznes.