Polskie stacje komercyjne starają się nie eksperymentować z oryginalnymi propozycjami, tylko wykupują formaty programów, które już sprawdziły się na Zachodzie. Czasem tylko zmniejsza się rozmach i skalę realizacji, adekwatnie do mniejszego, polskiego budżetu. Niestety, wraz z programami do Polski przychodzą prawne problemy, z którymi borykali się także bohaterowie oryginalnych wersji.
Podobnie stało się z programem Dom nie do poznania, którego amerykański tytuł to Extreme Makover: Home Edition. To tam najbardziej widać różnicę w rozmachu z oryginalnej edycji. Choć tematem jest błyskawiczny remont domu dla rodziny, to główną rolę grają przede wszystkim emocje związane z historią bohaterów, których los postawił w trudnej sytuacji. Okazuje się, że dla wielu to dopiero początek kłopotów.
Oczywiście nikogo nie dziwi już, że domy nie są tak idealnie piękne ani wykończone, jak widać w show. W montażu starannie dobiera się najlepsze ujęcia, ignorując miejsca, które zostawiono niedopracowane ze względu na niedotrzymanie terminów. Od tego momentu jednak biedne rodziny zostawione są sobie samym - z nowymi kosztami i nowymi problemami.
Nietrudno sobie wyobrazić, że nowe sprzęty czy wymyślne oświetlenie wymaga utrzymania, a wiele rzeczy potrzebuje dodatkowej konserwacji. Dotkliwie przekonała się o tym rodzina, której członek jeździł na wózku inwalidzkim. Po zainstalowaniu drogich udogodnień byli w stanie utrzymać miejsce tylko przez 10 miesięcy, po których musieli po prostu sprzedać dom.
Stacje realizujące programy twierdzą, że pomagają ze spłatą podatków - ale nie wszystkich. Trochę za późno dowiedziała się o tym Arlene Nickless, która miała problem ze spłaceniem kredytu hipotecznego. Po programie wartość jej nieruchomości tak wzrosła, że podatek z dwóch tysięcy dolarów podskoczył do siedmiu - czyli musiała płacić ok. 26 tysięcy złotych. Jednocześnie drastycznie wzrosły koszty ubezpieczenia. Cała historia skończyła się zlicytowaniem domu.
Podobne problemy spotkały także uczestników programu Nasz nowy dom, który od 2013 roku prowadzi Katarzyna Dowbor. Okazało się, że show oglądają także pracownicy Urzędu Skarbowego, którzy uznali, że uczestnicy powinni zapłacić duże podatki.
Jak alarmuje Dziennik Gazeta Prawna, fiskus widzi kilka źródeł ściągnięcia podatków. Przede wszystkim sama metamorfoza - remont, wyposażenie - traktowane są jako przychód właścicieli miejsca. Dodatkowo uczestnicy otrzymują wynagrodzenie za użyczenie wizerunku oraz za wynajęcie domu na czas remontu. A to wprowadza relację wzajemności, czyli nie może być mowy o "nieodpłatnym świadczeniu usług". A w związku z tym należą się kolejne podatki.
Pracownicy Polsatu zapewniają jednak, że nie zostawiają biednych rodzin z nowymi problemami na głowie.
Obdarowani przez nas i sponsorów, remontem domu ludzie, nie płacą wspomnianego podatku - Paweł Czajkowski z Polsatu powiedział Finansom WP. Przejęła go na siebie Telewizja Polsat.
Pytanie, czy nie pojawią się problemy z innymi kosztami, jak stało się to w przypadku amerykańskiej edycji. Być może to jedyny "plus" tego, że polska edycja jest tak "niskobudżetowa".