W czwartek świat obiegła tragiczna informacja o samobójczej śmierci Chestera Benningtona, frontmana zespołu Linkin Park. Gwiazdor powiesił się w swojej rezydencji w Palos Verdes, dokładnie w 53. urodziny swojego przyjaciela, muzyka Chrisa Cornella. On też popełnił samobójstwo dwa miesiące temu - używając elastycznej gumy do ćwiczeń, przymocowanej do drzwi łazienki pokoju hotelowego.
Nie tylko żona Cornella napisała do niego list pożegnalny po jego śmierci. Podobnie uczynił Bennington, gdy tylko dowiedział się o śmierci przyjaciela. Swój list opublikował na Twitterze.
Drogi Chrisie, dzisiaj śnili mi się Beatlesi. Obudziłem się z kawałkiem "Rocky Raccoon" w głowie i ze zmartwioną twarzą mojej żony przed twarzą. Powiedziała, że właśnie odszedł mój przyjaciel. Umysł zalały mi myśli o Tobie i rozpłakałem się. Wciąż szlocham, ze smutkiem, ale i z wdzięcznością, że dzieliliśmy kilka naprawdę wyjątkowych chwil z Tobą i Twoją piękną rodziną - napisał Bennington.
Inspirowałeś mnie na wiele sposobów, o których nawet nie wiedziałeś. Twój talent był czysty i bezkonkurencyjny. Twój głos był radością i bólem, złością i przebaczeniem, miłością i żalem w jednym. I myślę, że tym właśnie jesteśmy. A Ty pomogłeś mi to zrozumieć.
Właśnie zobaczyłem film, na którym śpiewasz "A day in the life" Beatlesów i pomyślałem o moim śnie. Chciałbym myśleć, że żegnasz się ze mną na swój sposób. Nie wyobrażam sobie świata bez Ciebie. Modlę się, żebyś odnalazł spokój w następnym życiu. Przesyłam wyrazy miłości dla Twojej żony i dzieci, przyjaciół i rodziny. Dziękuję, że pozwoliłeś mi być częścią Twojego życia.
Choć wiadomo było, że Bennington cierpi na depresję i ma problemy z narkotykami, nikt wtedy nie podejrzewał, że planuje pójść w ślady zmarłego przyjaciela. A jednak swój ostatni wywiad poświęcił tematowi śmierci i myślom, z jakimi się zmagał w najmroczniejszych chwilach.
Dotarłem do momentu w życiu, gdzie sobie powiedziałem: "Mogę albo się poddać i wreszcie do ku*wy umrzeć, albo mogę zawalczyć o to, na czym mi, ku*wa, zależy". I wybrałem walkę o to, czego chcę - serwis The Mirror cytuje ekskluzywny wywiad z piosenkarzem. A chciałem mieć dobre relacje z innymi. Chciałem kochać ludzi, którzy są mi bliscy. Chciałem się cieszyć moją pracą. Chciałem cieszyć się byciem ojcem, mieć przyjaciół i po prostu móc wstać codziennie rano. Bo to było dla mnie problemem.
Najwyraźniej Bennington przegrał tę walkę. W pożegnalnym liście żona Cornella przeprosiła go, że nie zauważyła tego, co się działo z jej mężem przed tragedią. Najwyraźniej żona Chestera, Talinda Ann Bentley, nie wyciągnęła wniosków z tamtej historii.