Odkąd Donald Trump został prezydentem USA, było wiadomo, że w wielu sferach życia publicznego Amerykanów czekają spore zmiany. Chodziło zwłaszcza o kwestie światopoglądowe takie jak stosunek do uchodźców i mniejszości seksualnych. W lutym Donald Trump cofnął przepisy wprowadzone przez Baracka Obamę i zakazał szkołom organizowania oddzielnych toalet dla transseksualistów, co wywołało falę protestów.
Nowe zarządzenie Trumpa również dotyczy mniejszości seksualnych. Jak poinformował w środę na Twitterze, nie widzi możliwości, by osoby transpłciowie służyły w amerykańskiej armii. Ich obecność tylko podnosi koszty medyczne i powoduje przerwy w służbie, na co nie stać armię Stanów Zjednoczonych. Trump podkreślił, że tacy żołnierze nie mogą służyć w armii w "jakimkolwiek charakterze":
Po konsultacji z moimi generałami oraz ekspertami wojskowymi proszę o przyjęcie do wiadomości, że rząd USA nie będzie akceptował ani pozwalał osobom transpłciowym na służbę w armii USA w jakimkolwiek charakterze - napisał. Nasze wojsko musi być skoncentrowane na zdecydowanym i przytłaczającym zwycięstwie i nie może być obciążane ogromnymi kosztami medycznymi oraz przerwami w służbie, które spowodowałyby osoby decydujące się na te zmiany.
Decyzja Trumpa budzi kontrowersje także z tego powodu, że zaledwie rok temu administracja Baracka Obamy bardzo otwarcie podeszła do kwestii transpłciowych żołnierzy. Zaczęto nawet opracowywać specjalne przepisy umożliwiające ich rekrutację.
Ośrodek Rand Corporation przygotował w ubiegłym roku raport, z którego wyniknęło, że w amerykańskiej armii służy aktywnie blisko 2,5 osób transpłciowych, kolejne 1,5 tysiąca znajduje się w rezerwie.