W ostatnim tygodniu głównym tematem debaty publicznej były protesty w obronie sądownictwa. Demonstracje i gorąca atmosfera polityczna nie ominęły oczywiście także celebrytów, chociaż ci byli raczej ostrożni w chwaleniu się w Internecie "opozycyjną" działalnością. Mimo to do protestowania wzywał między innymi zagorzały przeciwnik PiS-u, Kuba Wojewódzki, który od czasu do czasu lubi nazwać Jarosława Kaczyńskiego "groteskowym dyktatorem" i przy okazji obrazić kilka innych osób.
W ostatnich dniach Wojewódzki znowu postanowił podgrzać atmosferę i jasno dać do zrozumienia, że nie popiera aktualnej władzy oraz proponowanej reformy sądownictwa. W tym celu przypomniał na Instagramie zdjęcie z Anną Lewandowską i Liroyem, którzy kiedyś byli jego gośćmi w programie. Wojewódzki napisał, nawiązując do gestów celebrytki i rapero-polityka, że "pokazują placem trzy razy "nie"" obecnej władzy.
Fotografia wyglądała na błahą, ale najwidoczniej wywołała sporo zamieszania, którym Wojewódzki już się nie pochwalił. Zdjęcie zostało zrobione bowiem w listopadzie 2015 roku, a dziennikarz publikując je ponownie, nadał mu zupełnie inny, polityczny kontekst.
Najwidoczniej ubodło to zwłaszcza Lewandowską, która unika wypowiadania się na tematy polityczne. Celebrytka najwidoczniej nie chciała być kojarzona z "buntem" Wojewódzkiego, bo zdjęcie szybko zostało usunięte z jego konta...
Myślicie, że to Ania kazała Kubie je usunąć?
Kuba już raz próbował sobie z niej żartować: Wojewódzki o "selfie" z Lewandowską i Liroyem: "Najgorszy sort Polaków"!