Katarzyna Warnke od pewnego czasu miota się pomiędzy potrzebą bycia podziwianą, a niewygodnymi konsekwencjami uprawiania ekshibicjonizmu w mediach społecznościowych. Żona Piotra Stramowskiego aktywnie udziela się w sieci publikując swoje zdjęcia, które często narażają ją na krytykę. Jakiś czas temu burzę na Instagramie wywołała jej fotografia, na której całkiem naga przeciąga się za półprzezroczystą zasłonką. Warnke z pewnością myślała, że jej figura będzie komplementowana, tymczasem internauci zarzucali jej, że ma męską sylwetkę, co doprowadziło ją do wściekłości. Jednego z nich Kasia wprost nazwała chamem, po czym obrażona zablokowała mu dostęp do swojego konta i możliwość komentowania.
Przypomnijmy: Warnke kłóci się O GOŁY TYŁEK na Instagramie: "Z pana jest zwykły cham, wypisuje pan dyrdymały"
Jako że Katarzyna sama nie umiała sobie poradzić z falą nieprzychylnych komentarzy, na pomoc wezwała swojego męża, który również wdał się w pyskówkę z internautami. Wygląda na to, że małżeństwo nie wyciągnęło z tamtej sytuacji żadnych wniosków, bowiem w niedzielę po raz kolejny na profilu Kasi doszło do słownych przepychanek. Pod wrzuconym przez nią zdjęciem jedna z "fanek" stwierdziła, że "Warnke, gdy się umaluje wygląda strasznie".
Takiej opinii nie był w stanie wytrzymać Stramowski, który przypuścił atak na internautkę.
"Możemy zrobić otwartą debatę na temat Pani wizerunku" - postraszył użytkowniczkę, po czym zaczął się gubić w zaprzeczeniach na temat tego, czy przejmuje się komentarzami, czy też nie. Z jednej strony stwierdził, że ma "żal dupy", (który notabene pomylił mu się z "bólem"), a po chwili zapewnił, że jednak "ani go to ziębi, ani grzeje".
Ostatecznie Kasia usunęła zdjęcie, pod którym dyskusja poszła nie po jej myśli.
Może ktoś powinien jej uświadomić, że wrzucanie zdjęć do Internetu wiąże się z tym, że ludzie będą je komentować... nie zawsze przychylnie?