Beata Kozidrak i Andrzej Pietras rozwiedli się dwa lata temu. Sądowi wystarczyło zaledwie 15 minut, by orzec rozwód pary z 36-letnim stażem. Pietras nawet nie pojawił się na rozprawie. Zresztą sprawa była jasna od czasu, gdy półtora roku wcześniej piosenkarka wyprowadziła się z rezydencji pod Lublinem. Oficjalnie ze względu na potrzebę większej swobody twórczej. W tym samym czasie mąż próbował nakłonić ją do powrotu obiecując sfinansowanie filmu o jej życiu. Kiedy to nie poskutkowało, straszył ją, że jeszcze przyjdzie do niego z płaczem. Później było już tylko gorzej. Pojawiły się plotki o romansach Andrzeja, w wyniku których na świat miało przyjść co najmniej jedno dziecko. Beata przestała więc udawać szczęśliwą mężatkę i coraz częściej mówiła w wywiadach, że od dawna czuła się nieszczęśliwa.
Po rozwodzie obsypywali się wzajemnie komplementami. Pietras zachwycał się solową płytą byłej żony, zaś ona zapewniała, że będą współpracować przy jubileuszowej trasie Bajmu, którego mimo rozwodu, ciągle czuje się ważną częścią. Z tym jednak może być problem. Andrzej, który po cichu liczył na to, że solowy album żony okaże się porażką, obraził się na nią o to, że zwolniła go z funkcji menedżera i przestała wypłacać procent od swoich zysków.
Jak donosi Super Express, z zemsty postanowił ją pozbawić pieniędzy, które mogłaby zarobić na jubileuszowej trasie Bajmu. Zwyczajowa stawka zespołu wynosi 60 tysięcy złotych za koncert. Kiedy plany jubileuszowej trasy były jeszcze aktualne, mówiono o czterdziestu koncertach, co przełożyłoby się na zysk wysokości 2,5 miliona złotych do podziału.
W międzyczasie jednak Pietras, który jest właścicielem nazwy i logo zespołu, podjął decyzję, że nie pozwoli zarobić byłej żonie. Sam wprawdzie też kiepsko na tym wyjdzie pod względem finansowym, ale podobno "duma" jest dla niego najważniejsza.
Po rozwodzie Beata skupiła się na solowej karierze, a on nie bardzo wie, co ze sobą zrobić - wyjaśnia informator tabloidu. Temat zespołu zszedł dla Kozidrak na plan dalszy, a Pietras czuje się niepotrzebny. W dodatku zmieniły się zasady podziału pieniędzy za koncert grupy. Teraz Beata patrzy mu na ręce i pilnuje swojej działki. Nie wiadomo, czy w końcu zespół nie zakończy działalności. Od kilku tygodni nie mogą się ze sobą porozumieć. W kwestii trasy nie dzieje się nic. Nie wiadomo, czy i kiedy uda im się dogadać.
_
_
_
_