Ciąża i macierzyństwo otworzyły w karierze Anny Lewandowskiej nowy rozdział. O śniadaniach kosztujących 40 złotych za miseczkę oraz karmieniu Roberta i polskiej reprezentacji pierogami z kasztanów nie da się przecież pisać w nieskończoność. A tak celebrytka została fit-matką, która może przez lata doradzać innym kobietom spodziewającym się dziecka i tym tuż po porodzie.
Żeby na tym zarobić, Lewandowska potrzebuje mieć "produkt", którego idealną wersją jest "dieta dla matki karmiącej". Może go opisać w książce, na blogu, sprzedawać całe plany zapatrzonym w nią fankom, a także kłócić się z innymi fit-matkami, udowadniając, że wie więcej i lepiej.
Na nieszczęście Lewandowskiej Ministerstwo Zdrowia już w 2013 roku opublikowało oficjalne wytyczne przygotowane przez ekspertów, z których wynika, że matki dzieci piersią mogą jeść... wszystko, więc coś takiego jak "dieta mamy karmiącej" nie istnieje - poza marketingiem celebrytek. Jedyne przeciwwskazania są oczywiste: narkotyki, alkohol, kofeina, chemia spożywcza i rzeczy po prostu niezdrowe.
Lekarze podkreślają też, że nie ma bezpośredniego połączenia między przewodem pokarmowym matki a gruczołami mlecznymi, więc mleko nie może mieć np. smaku chilli czy zawierać elementów zjedzonej pizzy. Podobnie produkty powodujące wzdęcia mogą wywołać niedogodności jedynie u kobiety - nie przedostają się do dziecka żadnymi kanalikami i go nie wzdymają.
Lewandowska oczywiście obstaje przy swoim i ostatnio przestrzegała matki przed jedzeniem krewetek z chilli, choć sama jako karmiąca mama promowała je na Instagramie.
Jak wiecie moje przepisy są często urozmaicone, ale zawsze trzymam się moich ZASAD ŻYWIENIA - pochwaliła się. Dzisiaj krewetki z chilli z czosnkiem i olejem ryżowym (uwaga - nie polecam chilli mamom karmiącym piersią). Jem krewetki.
Oczywiście przy okazji ostro promowała swoje przepisy i całe plany dietetyczne. Pod wpisem Lewandowskiej zaczęły się wypowiadać dwie inne blogerki, znane jako Mama Ginekolog i Mama Lekarz, które znane są jako "pogromczynie mitów o karmieniu piersią". Do dyskusji przyłączyły się także fanki, które przytaczały badania instytucji służby zdrowia, jednak napotkały spory opór wiernych fanek Anny, a także... jej samej. Najwyraźniej Lewandowska nie lubi wychodzić na ignorantkę, bo zaczęła kasować niewygodne wypowiedzi.
Po jednej akcji "czyszczenia" komentarzy zareagowała Mama Ginekolog, która wcześniej jako lekarz dała kompetentną wypowiedź.
Usuwacie merytoryczny wpis lekarza? To ciekawe... - napisała. Domyślam się że robi to sztab - sama mam moderujących. Normalnie bym się nie wypowiedziała - ale zostałam wywołana do tapety. I napisałam to co medycyna mówi na ten temat. Pozdrawiam i proponuje nie usuwać komentarzy które coś wnoszą .
Czytelniczkom też nie spodobało się to, że w imię reklamy usuwane są wypowiedzi lekarzy.
Brawo Mama Ginekolog i Mama Lekarz, wolimy czytać wpisy wykwalifikowanych lekarzy niż osób, które mają dużo większą siłę przebicia i szersze grono odbiorców, ale ich wiedza medyczna pozostawia wiele do życzenia.
Myślicie, że Lewandowska przyzna się do błędu?