Chociaż tegoroczna, już 23., edycja Przystanku Woodstock na długo przed organizacją napotkała spore utrudnienia ze strony policji podległej Mariuszowi Błaszczakowi, do Kostrzyna nad Odrą jak co roku przyjechały dziesiątki tysięcy młodych ludzi. Na Przystanku pojawili się także celebryci i politycy, chociaż ich obecność nie została przyjęta z wybitnym entuzjazmem.
Przypomnijmy: Tak wyglądało otwarcie 23. Przystanku Woodstock: "Psy szczekają, karawana jedzie dalej!" (ZDJĘCIA)
Wygląda na to, że wyjątkiem był Robert Biedroń, który pojawił się na Woodstocku w ramach Akademii Sztuk Przepięknych. Na ASP gościł także Maciej Orłoś, a rozmowy prowadził były pupil telewizji publicznej, Piotr Kraśko. Obecność Biedronia została przyjęta przez festiwalowiczów entuzjastycznie.
Mam problem z religią, nie wierzyłem, że będę aniołkiem w niebie, albo smażył się w piekle. Jeżeli nie przeżyję życia na swoich zasadach, nikt nie da mi drugiej szansy. Muszę przeżyć życie godnie. Nie jestem zboczeńcem, nie jestem pedałem, tylko takim samym człowiekiem jak wszyscy - mówił Biedroń. Pamiętam, jak moja mama dowiedziała się, że jestem gejem. To było straszne, to był wstyd mieć syna geja. Teraz już nie jest. Żyjcie scenariuszem pisanym przez siebie, nie przez innych ludzi.
Nie zabrakło oczywiście pytań politycznych. Biedroń skrytykował Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawo i Sprawiedliwość, które pod przykrywką programu 500+ "odbiera ludziom wolność". Polityk obiecał także, że... kiedyś założy własną partię - "jak tylko odrobimy lekcje demokracji".
Na koniec prezydent Słupska zapewnił wszystkich uczestników, że zostanie na Woodstocku do końca trwania festiwalu.