Odkąd Ania Lewandowska urodziła córkę, regularnie chwali się efektami intensywnych ćwiczeń i diety, którą zafundowała sobie zaraz po porodzie. Na szczęście świeżo upieczona mama nie musiała zmagać się z obwisłymi fałdkami skóry i za wszelką cenę chciała udowodnić, że "jeśli się chce", można wrócić do formy nawet w 6 tygodni po urodzeniu dziecka. Zresztą żona Roberta Lewandowskiego nie próbowała wmawiać fankom, że potrzebuje teraz odpoczynku i skupieniu się na wychowywaniu córki, a jako priorytet postawiła sobie wyrzeźbienie płaskiego brzucha w "dowód" na to, że nie zamierza zwalniać zawodowego tempa i jako "zawodowa sportsmenka" wie, jak zadbać o siebie będąc jeszcze w połogu. Jej postawa i zbyt nachalne chwalenie się szczupłą sylwetką wzbudziło oburzenie nie tylko wśród rzeszy fanów, ale i celebrytów, pisarzy, dziennikarzy, a nawet blogerów, którzy zarzucali jej "wpędzanie kobiet w kompleksy".
Przypomnijmy: Lewandowska chwali się UMIĘŚNIONYM BRZUCHEM 6 tygodni po porodzie! "Opłaca się być aktywnym"
Ania do tej pory unikała komentowania medialnych doniesień i zdawała się nie przejmować atakami "hejterów", niemal codziennie wrzucając na Instagram zdjęcia z treningów, na których spocona motywowała internautki do "podjęcia wyzwania" i "czerpania radości ze sportu". Wygląda na to, że Lewandowska jednak przejęła się zmasowaną krytyką jej aktywności po porodzie i w najnowszym wpisie na blogu zatytułowanym "Refleksja" postanowiła opowiedzieć o swoich odczuciach po narodzinach córki, wyjaśniając że "od tej pory wszystko się zmieniło".
Kilka lat temu dojrzałam do tego aby śmiało stwierdzić, że posiadanie za bardzo wysportowanego ciała, to jakość, która kiedyś przeminie, a dana sylwetka jest "modna" jedynie przez chwilę… - możemy przeczytać we wpisie. Po narodzinach córeczki wszystko się zmieniło… przede wszystkim nastawienie i podejście do wielu ważnych jak mi się wydawało spraw. To, co jeszcze kilka miesięcy temu mogło być wartością TOP, nagle przeszło na dalszy plan. Nawet nie zauważyłam kiedy to się stało…
Lewandowska zdobyła się też na samokrytykę i przyznała, że smukła figura jest dla niej bardzo ważna, jednak wypracowała ją "przy okazji", czerpiąc "frajdę" z ćwiczeń, zapewne z małą Klarą i mamą u boku.
Płaski brzuch, jędrne pośladki, smukłe ramiona - no pewnie! Każdy chce je mieć! Ale kochane Drogie Mamy… to wszystko przy okazji - zapewnia. Jako trener personalny namawiam - bawmy się sportem, czerpmy frajdę z aktywności fizycznej. Jeśli nie jesteś zawodową biegaczką, karateczką albo trenerką fitness, to nie podnoś swojej poprzeczki do samego nieba. Niech życie się toczy swoim torem, a sport stanowi dodatek, który ma dawać Ci satysfakcję z efektów osiągniętych małymi krokami. Treningi, na które może Ci pozwolić czas, powinny wprawiać Cię w doskonały nastrój, doładować akumulatory i napełnić energią! Jeżeli tak jest, to cel uważaj za osiągnięty - jesteś mistrzynią! Tak trzymaj!
Świeżo upieczona mama przyznała też, że karate choć jest jej wielką pasją, a zdobywanie medali i rozwijanie kariery sportowej były dla niej najważniejsze, dziś równie dużą ekscytację daje jej kilkumiesięczna córka. Mimo to Ania cieszy się, że ma "piękne wspomnienia", do których chętnie wraca i dzieli się z innymi.
Teraz będąc młodą mamą wiem, że wszystko przemija, zostają przepiękne wspomnienia. Inne rzeczy stają się ważniejsze i nie zapominaj o nich w drodze na szczyt - radzi. Dbaj o swój spokój najlepiej jak możesz. Jeśli nie uda Ci się zrobić wszystkiego, co na dzisiaj zaplanowałaś, to świat się nie zawali.
Na koniec wpisu Ania zaapelowała do wszystkich kobiet, aby wyluzowały i wspierały się wzajemnie, bo "sama wciąż się tego uczy".
Wyluzuj! Nie tylko Twoje ciało tego potrzebuje. Sama się tego uczę! - tłumaczy. Kochane! I przede wszystkim WSPIERAJCIE SIĘ, nie tylko w gorszych chwilach, ale także w tych, dzięki którymi możemy razem dzielić się swoimi radościami - tymi dużymi i małymi.
Przekonały Was jej tłumaczenia?