Dominika Ostałowska wyznała ostatnio, że jej pozycja w serialu M jak miłość jest poważnie zagrożona. Do tego stopnia, że zaczęła obawiać się o przyszłość swojej bohaterki Marty, którą scenarzyści wysłali za granicę i nie wiadomo, czy w ogóle planują sprowadzić ją z powrotem.
Ja jestem dostępna i chętna do grania. Nie zniknęłam z serialu na własną prośbę - zachęcała aktorka w Fakcie. Marta siedzi za granicą i może tam zostanie na zawsze…
Póki co, scenarzyści nie wzięli sobie jej słów do serca, za to przejęła się nimi serialowa mama Dominiki, Teresa Lipowska. Jak donosi pracownik ekipy M jak miłość, uznała za niedopuszczalne marginalizowanie postaci, które są związane z serialem od pierwszego odcinka. Postanowiła podbuntować innych aktorów, grających kluczowe postaci, których mógłby w przyszłości spotkać podobny los, co Ostałowską.
Rozmawiała już z Kacprem Kuszewskim i Małgorzatą Pieczyńską, którzy zgadzają się z jej opinią. Pani Teresa chce wziąć sprawy w swoje ręce. Przy najbliższej okazji zamierza stawić się za Ostałowską w produkcji. Innym też radzi by apelowali u osób decyzyjnych o powrót na ekran Marty Mostowiak - ujawnia informator Faktu. Według Teresy osoby, które pracowały na sukces "M jak miłość" takie jak Dominika powinny być ciągle eksponowane. Tym bardziej, że została ich już tylko garstka! To że pierwsze skrzypce gra tam teraz młodzież, a nie Mostowiakowie jest dla niej skandalem.