Tomasz Terlikowski od lat nie ustaje w głoszeniu kontrowersyjnych poglądów. Powołujący się na swoją katolicką wiarę publicysta zyskał miano domorosłego "specjalisty" od kobiecego ciała:
W jego przeświadczeniu zapewne utrzymuje go jego żona, która również nie widzi niczego strasznego w tym, by zgwałcone dzieci musiały utrzymywać ciążę:
Teraz Tomasz po raz kolejny postanowił stanąć w obronie dorosłych decydujących o życiu dziewczynki, która nie będąc nawet jeszcze nastolatką zaszła w ciążę. Powołując się na niedawny przypadek z Indii, przy okazji pochwalił "moralność Hindusów", którzy uznali, że 10-latka powinna rodzić dziecko:
Dziesięciolatka zgwałcona przez swojego wuja, która zaszła w ciążę, urodziła właśnie dziecko. Dziewczynka i jej dziecko czują się dobrze. A wszystko to w Indiach, które pokazały, że istnieje moralne i dobre wyjście ze skandalicznej i dramatycznej sytuacji - czytamy na blogu dziennikarza.
Dziewczynka została zgwałcona (prawdopodobnie) przez swojego wuja. A jej rodzice odkryli ciążę bardzo późno, w lipcu tego roku, gdy dziewczynka zaczęła skarżyć się na bóle brzucha. Był to już trzydziesty tydzień ciąży, dlatego nawet indyjskie, dopuszczające aborcję sądy, odmówiły zgody na zabicie poczętego i zdolnego do przeżycia poza organizmem matki dziecka.
Dziewczynka trafiła do szpitala. Poród przez cesarskie cięcie planowany był na przyszły tydzień, jednak w związku ze znaczącym wzrostem ciśnienia krwi, przeprowadzono go już teraz. Dziewczynka była w pełnej narkozie, a wcześniej nie poinformowano jej, że urodzi dziecko, a jedynie, że lekarze usunął z jej brzucha wielki kamień. Gdy się wybudziła dziecka już nie było, bowiem jej rodzice zdecydowali się oddać je do adopcji. Rodzice odrzucili pomoc lekarzy w wyjaśnieniu dziecku, co się naprawdę stało. I choć, nie ma co ukrywać, cała ta historia jest dramatyczna i mocno niejednoznaczna moralnie, to i tak wybrano jedną z najlepszych dróg (może poza okłamywaniem dziecka, ale to trudno ocenić, bez znajomości psychiki dziewczynki), na jakie można się było zdecydować. Dzięki takiemu wyborowi udało się uratować życie dziecka poczętego (które jako żywo nie jest winne zbrodni wuja jego biologicznej matki), a także uchronić nieletnią dziewczynkę przed traumą aborcji. I choć wymagało to ogromnej odwagi (bo nacisk aborcjonistów był ogromny), a także pomocy wielu lekarzy (przy porodzie asystowało 16 lekarzy) to nie ma ukrywać, że było to najlepsze wyjście z tej bardzo złej sytuacji.
Zgadzacie się z Tomaszem?