Tegoroczne wakacje upływają prezydentowi Andrzejowi Dudzie na wetowaniu ustaw, wojnie podjazdowej z ministrem obrony Antonim Macierewiczem oraz szaleństwach na skuterze wodnym po Zatoce Gdańskiej. Państwo Dudowie spędzają urlop w prezydenckim ośrodku na Półwyspie Helskim. Niestety, w minioną sobotę prezydent wywijał takie figury na swoim ukochanym skuterze, że stracił panowanie nad maszyną i efektownym fikołkiem wpadł do wody. Wyglądało to groźnie. Skuter wodny to jednak nie zabawka. Maszyna dysponuje mocą 260 koni mechanicznych i może rozpędzić się do 50 kilometrów na godzinę w niecałe trzy sekundy.
Na szczęście prezydentowi nic się nie stało i już następnego dnia stawił się na niedzielnej mszy w kościele w Juracie. Ojciec prezydenta, profesor Jan Tadeusz Duda, który chwali się, że wychował go jak święty Józef Jezusa radzi, by nie rozczulać się specjalnie nad Andrzejem Dudą.
W tej zatoce nic nie może się stać, to bezpieczne miejsce, a zatoka jest płytka - uspokaja w Super Expressie. Tam dzieci się bawią sto metrów od brzegu. Nie było żadnego dramatu, syn jest sprawny, żadne wypadki nie wchodzą w grę.
Były poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz bramkarz reprezentacji Polski sprzed lat, Jan Tomaszewski, nie dał się jednak przekonać. Jego zdaniem, prezydent powinien się poświęcić dla dobra narodu i zrezygnować z akrobatyki na skuterze.
Apelowałbym o to, aby Andrzej Duda na czas prezydentury dla swojego bezpieczeństwa zrezygnował ze skutera - tłumaczy w tabloidzie. Nie można tak ryzykować.
Jak myślicie, kogo prezydent posłucha?
_
_