Wkrótce miną dwa lata od kiedy Andrzej Zybertowicz został doradcą Andrzeja Dudy do spraw społecznych. Socjolog w zasadzie od początku swojej kariery u boku prezydenta decydował się na dosyć kontrowersyjne wypowiedzi.
Jakiś czas temu Zybertowicz postanowił skrytykować też papieża Franciszka. Na łamach Gazety.pl powiedział, że słuchanie słów Ojca Świętego może być niebezpieczne.
Gdyby bezrefleksyjnie słuchać Franciszka, to istnieje ryzyko, że Europa by zatonęła - mówił Zybertowicz.
Tym razem profesor postanowił odnieść się do kondycji intelektualnej Polaków.
Jednym z tych utopijnych wyobrażeń jest przekonanie, że poprzez masową edukację dobrej jakości prawie wszystkich możemy wychować na światłych obywateli. Obywateli w większości zdolnych do krytycznego, metapoziomowego myślenia, zdolnych do pogłębionej refleksji oraz do dystansowania się od własnych przedzałożeń religijnych czy filozoficznych (...) Spora część ludzi, być może większość, albo nie posiada genetycznego uposażenia, które by dawało im szansę na wielopoziomowe myślenie oraz autorefleksję, albo uwięziona jest w kontekstach społecznych, które nie preferują takiego myślenia, nie premiują go. Część tych mas to ciemnota niezdolna do głębszego myślenia - i żadna szkoła im nie pomoże. Zadecydowały geny.
Jak myślicie, czy to geny zadecydowały, że profesor Zybertowicz został doradcą prezydenta?