Bójki, wyzwiska i niszczenie mienia... Zobaczcie najsłynniejsze procesy sądowe Dody (ZDJĘCIA)
Dorota Rabczewska od początku kariery regularnie jest bohaterką bijatyk i awantur. Mimo to zawsze twierdzi, że to ona jest poszkodowana.
Od początku obecności Dody w show biznesie "dziwnym trafem", regularnie jest bohaterką skandali z przemocą, zastraszaniem i pobiciami w tle. Już w 2007 roku raperzy z Grupy Operacyjnej zgłaszali, że mieli "nieprzyjemne spotkanie" z Dorotą w windzie jednak wówczas sąd nie dał im wiary i potraktował celebrytkę ulgowo. Z upływem lat na jaw wychodziły kolejne bójki i awantury Rabczewskiej. Kolejni partnerzy skarżyli się, że ma problem z kontrolowaniem gniewu i zazdrości, co objawia się np. wyrzucaniem ich rzeczy na śmietnik lub paleniem ich na balkonie.
Osoby, z którymi Doda współpracowała, jak np. Justyna Steczkowska także były przez nią regularnie zaczepiane i obrażane. O pobicie oskarżyli ją m.in. Monika Jarosińska, menedżer Jakub Majoch i Agnieszka Szulim. Ostatnio głośno jest z kolei o sprawie z Emilem Haidarem, któremu piosenkarka porysowała auto, a następnie sama się tym pochwaliła. Tym razem sąd nie miał wątpliwości co do jej winy. Inne sprawy z reguły jednak uchodzą Dorocie na sucho, a ona sama jest przekonana o swojej niewinności.
Często chwali się zresztą, że sama "pierwsza nigdy nie zaczepia", a jej zachowanie jest jedynie reakcją na działania innych. Można się tylko domyślać, że nie wszystkie sprawy z jej udziałem ujrzały światło dzienne.
Zobaczcie te najgłośniejsze, ze szczegółami opisywane przez media:
W 2007 roku polskim show biznesem wstrząsnęła afera z udziałem raperów z Grupy Operacyjnej, zapomnianej już dzisiaj formacji bez większych sukcesów na koncie. W swojej piosence pt. Podobne przypadki nazwali Dodę "blacharą" i stwierdzili, że "rży jak koń". Zanim sprawa trafiła do sądu, Rabczewska miała ponoć sama wymierzyć sprawiedliwość... w windzie.
Gdy podeszliśmy, zapytaliśmy ich czy jadą na górę. Potwierdzili i wsiedliśmy wszyscy do windy. Gdy tylko zamknęły się drzwi windy, Doda wyglądająca na bardzo roztrzęsioną, jakby będącą pod wpływem jakichś środków odurzających, zaczepiła mnie w bardzo agresywny sposób. Używając obraźliwych zwrotów próbowała mnie zastraszyć, postanowiłem nie odpowiadać na jej wulgarne zaczepki. W pewnym momencie swój obraźliwy monolog poparła szarpnięciem mnie, na co Ziemowit powiedział do niej: "Chyba się zapędziłaś koleżanko" - wspominał Mieszko Sibilski, jeden z raperów. W tym momencie starszy z ochroniarzy Dody, mężczyzna w garniturze, chwycił Ziemowita za gardło, a młodszy, wyglądający na bywalca siłowni, uderzył mojego kolegę głową w twarz. Kazali mu się "nie wtrącać". Ziemowit wyjął telefon i zadzwonił na policję.
Dorota poczuła się obrażona tymi słowami, pozwała więc "raperów" o zniesławienie. W 2010 roku, po licznych odwołaniach, Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał, że zapomniany już zespół Grupa Operacyjna w swoim utworze Podobne przypadki naruszył dobra Dody, nazywając ją "blacharą", która "rży jak koń" czy "blond bilboardem" i "żywym banerem". Mieszkowi Sibilskiemu nakazano przeprosić ją na łamach Onetu - jego oświadczenie miało tam wisieć przez 7 dni. Początkowo wyceniono to na 2 miliony złotych, co już było astronomiczną kwotą. Jednak Helsińska Fundacja Praw Człowieka, do której o pomoc zwrócił się raper, stwierdziła w swoim raporcie, że po zmianie cen w portalu kosztować będzie to... 32 miliony złotych!
Na szczęście dla raperów, Sąd Najwyższy uznał, że wystarczające będą przeprosiny na stronie zespołu przez miesiąc. Grupa Operacyjna zakończyła działalność w 2012 roku.
W 2011 roku na otwarciu jednego z warszawskich klubów Doda pokłóciła się z Moniką o Radka Majdana i miała życzyć jej... śmierci na białaczkę oraz używać niecenzuralnych słów pod jej adresem. Jarosińska twierdziła też, że Rabczewska podbiła jej oko i wyrwała garść włosów.
Radek twierdził potem, że nie spał z Moniką, a prokuratura ostatecznie umorzyła sprawę. Uznano bowiem, że nie ma w niej "interesu społecznego", a Jarosińska może dochodzić swoich praw na drodze cywilnej.
To sprawa do dzisiaj dość niejasna: istnieje nagranie, na którym widać, jak Dorota rzuca się na swojego ówczesnego menedżera, Jakuba Majocha, szarpie go i okłada pięściami. Mężczyzna twierdził również, że Rabczewska była pod wpływem alkoholu... Mimo to, postępowanie ostatecznie umorzono.
Do zdarzenia doszło co prawda w 2013 roku, ale sprawa swój finał w sądzie miała dopiero trzy lata później. Dwa stołeczni policjanci Mariusz M. i Łukasz K. zeznali, że w 2013 roku na ulicy Gawota w Warszawie doświadczyli przemocy ze strony Doroty R. i Marty B. przy próbie wylegitymowania ich. Policja i prokuratura nie ujawniła szczegółów, ale Doda broniła się w sądzie twierdząc, że tak naprawdę to ona była tutaj ofiarą. Z naszych informacji wynika, że wyrok w tej sprawie jeszcze nie zapadł.
Wojna Dody z Agnieszką Szulim-Badziak-Woźniak-Starak to chyba najbardziej spektakularny i medialny konflikt w jej karierze. Chodzi bowiem nie o trzecioligową aktorkę czy zapomnianych raperów, ale o zamożną celebrytkę TVN-u. Wszystko zaczęło się od programu Na językach, w którym Agnieszka ujawniła, że ojciec Doroty ma nieślubną córkę, z którą nie utrzymuje kontaktów. Szulim żartowała też z upadku Dody na jednym z koncertów. W ramach zemsty, po gali Niegrzeczni 2014 w Chorzowie Dorota miała pójść za prezenterką do tolalety i tam dokonać samosądu.
Szulim założyła Rabczewskiej w sądzie sprawę o pobicie, jednak Doda twierdziła, że jest niewinna i to ona jest stroną poszkodowaną. Sąd pierwszej instancji uznał jednak inaczej i skazał Rabczewską na sześć miesięcy prac społecznych. Celebrytka odwołała się od wyroku i w ramach zemsty wytoczyła Agnieszce proces o zniesławienie i... złamany pazokieć. Utrzymywała też, że po obejrzeniu programu Agnieszki, jej mama, Wanda zachorowała na raka. W efekcie sąd wymierzył Szulim karę zapłaty 25 tysięcy złotych dla Rabczewskiego i 75 tysięcy na konto Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Ciechanowie.
W czerwcu 2017 roku, po apelacji Szulim udało się uniknąć kary, którą ostatecznie poniósł TVN, a nie bezpośrednio Agnieszka.
Pierwsza sprawa pomiędzy byłymi narzeczonymi rozegrała się o pierścionek i sukienki, które Emil podarował Dodzie, gdy byli jeszcze parą. Decyzją sądu i po upomnieniu komornika, Dorota musiała w końcu zwrócić drogocenną błyskotkę.
Doda postanowiła też wytoczyć byłemu chłopakowi sprawę o "straty na wizerunku". Twierdziła bowiem, że Haidar, oczerniając ją publicznie, mógł zaszkodzić jej karierze i doprowadzić do utraty kontraktów reklamowych.
W odwecie za to, że Emil ośmielił się zaprosić do kina inną kobietę tydzień po rozstaniu z Rabczewską, ta weszła do jego garażu "z nożami" i porysowała luksusowy samochód. Tym razem sąd nie miał wątpliwości co do jej winy i skazał ją na karę 10 tysięcy grzywny, 10 tysięcy kosztów naprawy i 6 tysięcy kosztów sądowych.