Rządy Prawa i Sprawiedliwości spotykają się z ostrą krytyką nie tylko w kraju, ale też są negatywnie oceniane przez Unię Europejską. Trybunał Sprawiedliwości UE ma poważne obawy, co do tego czy w naszym kraju nie dochodzi do łamania prawa. Choć w styczniu 2016 wszczęto procedurę monitorowania praworządności w Polsce, PiS nie bardzo przejął się tym faktem i kontynuuje swoje działania sprzeczne z poleceniami Unii. Jedną z kwestii spornych jest sprawa wycinki Puszczy Białowieskiej zainicjowanej przez Jana Szyszko, który prywatnie jest zapalonym myśliwym i chętnie przyozdabia swój dom głowami martwych zwierząt. Jako wielki miłośnik przyrody Minister Ochrony Środowiska uznał, że Puszcza niepotrzebnie została wpisana na listę dziedzictwa przyrodniczego UNESCO i postanowił czym prędzej ten "błąd" naprawić. Nakazał wycinkę drzew, którą Komisja Europejska uznała za nielegalną i nakazała polskiemu rządowi jej natychmiastowe wstrzymanie do czasu, gdy sędziowie rozpatrzą pozew Komisji.
Okazuje się jednak, że polskie władze zignorowały zakaz, a wycinkę kontynuowano. Oprócz doniesień ekologów, istnieją również dowody w postaci zdjęć satelitarnych. Pokazała je na poniedziałkowym posiedzeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pełnomocniczka KE.
Dowód jest jednoznaczny. Rzeczpospolita Polska naruszyła postanowienie wiceprezesa Trybunału - ogłosiła Katarzyna Hermann.
Unijni urzędnicy nie kryją zaskoczenia i zapowiadają, że jeżeli doniesienia okażą się prawdziwe, sprawa zostanie dołączona do akt procedury ochrony praworządności jako kolejny dowód na jej łamanie.
To pierwszy przypadek w historii Trybunału Sprawiedliwości, w historii orzecznictwa europejskiego, kiedy państwo nie wykonuje postanowienia zabezpieczającego - powiedział profesor Marek Safjan, sędzia Trybunału Sprawiedliwości i były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Szyszko twierdzi jednak, że do żadnego złamania zakazu nie doszło i zapewnia, że wycinał drzewa zgodnie z przepisami, chroniąc je... przed kornikiem. Unijnym specjalistom zarzucił też, że "nie odróżniają kornika od żaby".
Doszło do dziwnego nieporozumienia - ocenił Szyszko i stwierdził, że Unia nie ma prawa wtrącać się w polską przyrodę, bo dawno już zniszczyła własną. Myślę, że najwyższy czas, (...) żeby rozpocząć proces edukacyjny w UE i w Polsce. Naprawdę jesteśmy bardzo dobrzy w zakresie zarządzania zasobami przyrodniczymi. To my mamy te zasoby przyrodnicze, a starają się nas pouczać ci, którzy tego nie mają.
W trakcie posiedzenia, minister złożył wniosek o uchylenie postanowienia o zakazie wycinki. Z kolei Komisja wystąpiła o nałożenie kar okresowych na Polskę, które mogą wynieść nawet... kilkanaście milionów euro. Szyszko jest jednak pewny swego i przekonany, że uda mu się przekonać urzędników do swoich racji.
Zostały zaprezentowane konkretne dane, konkretne liczby, to jest wszystko zarejestrowane, a z danymi i z liczbami się nie dyskutuje - bronił się polityk, dodając że na umotywowanie swojego żądania Komisja Europejska będzie miała cztery dni, a następnie Polska dostanie cztery dni na odpowiedź.
**Koniec lex Szyszko. Nie będzie już masowej wycinki drzew
**