Krystyna Janda nigdy nie ukrywała, że nie po drodze jej z "dobrą zmianą". Aktorka, za karę za niepopieranie Prawa i Sprawiedliwości, utraciła dotacje dla swoich dwóch teatrów, dzięki czemu dla polityków partii rządzącej stała się kolejną "świnią oderwaną od koryta". To się trochę nie do końca klei, bo Janda, nawet kiedy była "przy korycie" za poprzedniej kadencji PiS-u, też krytykowała Jarosława Kaczyńskiego, co elegancko wypomniał jej Arkadiusz Czartoryski, zwolennik teorii, że "z gwałtu rodzą się dobrzy Polacy".
Ostatnio Krystyna była gościem Radia Zet, gdzie rozmawiała z prowadzącym o poezji. Konkretnie o wierszu Jarosława Marka Rymkiewicza, zatytułowanym bezpretensjonalnie Do Jarosława. W poemacie autor wyraża zaniepokojenie, że Jarosław Kaczyński sam jeden stoi przeciwko hordom złodziei, opłacanych przez Unię Europejską, które chcą zaprzedać Polskę Brukseli.
Ojczyzna jest w potrzebie. To znaczy: łajdacy znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy - niepokoi się poeta. To co nas podzieliło - to się już nie sklei. Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei, którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu.
Aktorka zareagowała, jak zwykle, nerwowo.
Czuję się jakby ktoś mnie opluł. Ja nikomu nic nie ukradłam. To jest mój kraj, bardzo go kocham. Pracuję w tym kraju, bardzo ciężko - przypomniała w radiu. Mam medal Człowieka Wolności, medal Karola Wielkiego za pomoc w zjednoczeniu Europy, ja się czuję jakby ktoś na mnie s*ał po prostu cały czas. Jarosławie, pan jest coś jeszcze winny bratu. Dokąd idziecie z Polską?
O to samo zresztą pyta w swoim wierszu zatroskany Rymkiewicz:
Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu! Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo? O to nas teraz pyta to spalone ciało. I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie. Niech się Pan trzyma - Drogi Panie Jarosławie.
Warto przypomnieć, że dzieła tego wybitnego poety znalazły się na nowej liście lektur obowiązkowych dla siódmej klasy. W nowym, właśnie rozpoczętym roku szkolnym, nad spalonym ciałem i tym, co powinien zrobić Jarosław, będą się przymusowo zastanawiać wszyscy siódmoklasiści.
Janda już się zastanowiła. Jej zdaniem dobrze by było, by Jarosław Kaczyński i Jarosław Marek Rymkiewicz wyjaśnili sobie od serca, czy był zamach czy nie było, bo jak na razie 89. miesięcznica smoleńska minęła na wciąż tych samych zapowiedziach, ze lada chwila się wyjaśni.
Ludzie, o czym my mówimy? To była katastrofa samolotowa. Pan musi coś zrobić w tej sprawie, niech się pan trzyma, niech panowie się porozumieją co do meritum, ponieważ to jest przerażające wszystko - zaapelowała do prezesa PiS-u.
**Przerażona Janda: "Nie ma ratunku znikąd. PiS jest jak młot pneumatyczny, mają wszystko!"
**