Już na kilka dni przed festiwalem w Opolu można było się spodziewać katastrofy podczas benefisu Pietrzaka. Nerwowa atmosfera w czasie przygotowań nie sprzyjała artystom: oberwało się między innymi Kasi Novej, jednej z wokalistek, która podczas ćwiczeń pomyliła słowa piosenki. Fanów sobotniego występu Jana Pietrzaka można policzyć niemal na palcach jednej dłoni. Tak samo jak publiczność, która wytrwała do końca występu.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła część "satyryczna", która stała się smutną, polityczną agitacją i to o nią, najwięcej pretensji miał Jan Kuroń. Wnuk Jacka Kuronia oburzył się słowami wycelowanymi ze sceny w jego dziadka i naczelnego gazety Wyborczej, Adam Michnika.
Od 1967 roku, przez dziesiątki lat, my, Kabaret Pod Egidą, mówiliśmy o tym świństwie, realnym socjalizmie. Szydziliśmy na wszystkie możliwe sposoby. Kiedy Kuroń z Michnikiem mówili: "socjalizm tak, wypaczenia nie", ja mówiłem: "wypaczenia tak, a socjalizm nie". Proszę! Proszę! Brawa śmiało - mówił ze sceny wyraźnie uradowany Pietrzak.
Syn Macieja Kuronia ostro skomentował te słowa na swoim profilu na Facebooku:
Panie Pietrzak. Od Kuronia, czy Michnika, to się Pan odpie*dol i sobie gęby nimi nie wycieraj. Bo po estradzie biegałeś, na całym Świecie, kiedy oni siedzieli w celi. Ręce opadają - grzmiał Jan Kuroń.
Faktycznie przesadził?