Odkąd Andrzej Duda zawetował dwie z trzech ustaw proponujących reformę sądownictwa, komentatorzy polityczni wnikliwie przypatrują się jego relacji z prezesem Prawa i Sprawiedliwości, Jarosławem Kaczyńskim. Do tej pory nie brakowało opinii, że Duda uzależniony jest od Kaczyńskiego, co w krzywym zwierciadle pokazało Ucho Prezesa. Dzięki serialowi prezydent został bowiem uległym Adrianem, z wizerunkiem którego próbuje właśnie zerwać.
W poniedziałkowe południe prezydent ma przedstawić własne propozycje wcześniej zawetowanych ustaw, co już powoduje lekkie zaniepokojenie na prawicy. Ważną oznaką jest najnowszy wywiad, którego udzielił Jarosław Kaczyński tygodnikowi W Sieci. Prezes PiS pyta na okładce, "Czy prezydent jest z nami", potwierdzając, że w stosunkach z Dudą pojawiły się "daleko idące różnice zdań":
Spotkanie z prezydentem pokazało, że możemy rozmawiać, jednocześnie jednak pokazało, że są daleko idące różnice zdań. Czy da się je sprowadzić do jakiegoś wspólnego mianownika, który pozwoliłby posunąć sprawę sądownictwa naprzód, tego dziś nie wiem - powiedział Kaczyński.
Nerwową atmosferę podgrzewają jeszcze doniesienia Jacka Karnowskiego, który rozmawiał z prominentnymi politykami PiS-u. Potwierdzają oni anonimowo, że propozycje Dudy są nie do przyjęcia:
To blamaż legislacyjny, a do tego propozycja niekonstytucyjna - cytuje Karnowski. Oni po prostu odjechali! Co ważne, odjechali teraz, gdy jest szansa na prawdziwą niepodległość, gdy mamy tyle sukcesów. I teraz wszystko próbuje się rozwalić. Ręce opadają!
Myślicie, że faktycznie Andrzej Duda przestanie być Adrianem?
**Warnke o porównaniu Kaczyńskiego do Hitlera: "Może chciałby wstrząsnąć światem"
**