Natalia Siwiec i jej partner, Mariusz Raduszewski, miesiąc temu przywitali na świecie córkę. Przez całą ciążę nie mogli się zdecydować, jakie imię nadać dziecku. W końcu zdecydowali się na światowo brzmiącą Mię.
Wydaje mi się, że podejście do życia zmieniło mi się jeszcze jak Mia była w brzuchu - wyznała Natalia w rozmowie z Agnieszką Jastrzębską w Dzień Dobry TVN. To znaczy wtedy to było "nie wiem". Dopiero trzy dni po narodzinach nadaliśmy jej imię.
Jastrzębska, która lubi czasem popuścić wodze egzaltacji, zwłaszcza gdy chodzi o "frywolne penisy", nie mogła się nazachwycać córką Natalii.
Mia jest tak cudowną, rozkoszną dziewczynką, przez cały nasz pobyt nawet nie zapłakała - opowiadała z entuzjazmem. Wspaniałe! Tylko mieć dzieci.
Zarówno ciąża jak i macierzyństwo Natalii okazały się, oczywiście, idealne. Celebrytka w ciąży nie przytyła ani grama, poza brzuszkiem i od razu po porodzie samoistnie wróciła do dawnej figury, zaś jej jedynymi zachciankami ciążowymi były jabłka.
Rzeczywiście, ja miałam tylko taki malutki brzuszek. Odżywiałam się normalnie, zdrowo, tak jak zawsze, myślę, że to kwestia genów. Nie miałam ochoty na jakieś fasfoody, nie jadłam dużo więcej,chociaż... różnie się zdarzało - wspomina Natalia. Nie miałam zachcianek, no może jabłka. Myślę, że każdy rodzic mnie zrozumie. Jak się pojawia ta mała istota na świecie, to w ogóle bardzo ciężko sobie wyobrazić, że ona była w brzuchu, że to jest twoje, że to jest z naszej krwi, po prostu niesamowity cud. I tak siedzimy i patrzymy w nią jak w obrazek. Po prostu sprawia nam ogromną przyjemność przebywanie z nią. Nie wiadomo, do kogo jest bardziej podobna. Po Mariuszu ma dołek w brodzie, po mnie chyba ma oczy, ale to jeszcze ciężko powiedzieć. Jak dla każdego rodzica, nasze dziecko jest dla nas najpiękniejsze na świecie, ale jak będzie wyglądała dalej to zobaczymy.
Na szczęście macierzyństwo nie okazało się trudnym wyzwaniem. Natalia, w świeżym makijażu, tłumaczyła widzom, że przy takim idealnym dziecku, jakie jej się z Mariuszem trafiło, na wszystko można znaleźć czas.
Zdarza mi się wyjść na parę godzinek, jak Mariusz się opiekuje dzieckiem, albo rodzice, ale podoba mi się takie zwolnienie tempa - ujawnia Siwiec. Myślałam, że to będzie coś bardziej wymuszonego. Że mała istota, która nie potrafi się sobą zaopiekować, będzie na mnie wymuszała, żeby z nią być, a to absolutnie nie jest tak. Jak zostajesz rodzicem, to uświadamiasz sobie, że szkoda ci każdej sekundy. Tym bardziej, że ona jest jeszcze taka malutka. Po prostu z dnia na dzień robi coś nowego. i szkoda każdej chwili przegapić. Śpi, je, uśmiecha się i robi śmieszne minki. No i jeszcze stęka, jak się przeciąga. To było nasze marzenie, żeby było takie dziecko, zobaczymy, co będzie dalej. Na razie jest cudownie, nawet tak zaczęliśmy rozmawiać, że skoro dzieci są takie spokojne, a mi w ogóle macierzyństwo i opieka nad dzieckiem przyszły bardzo łatwo, to może by sobie od razu drugiego nie zrobić. Podobno często jest tak, że drugie to jest totalny diabełek. Ona jest takim spokojnym dzieckiem, wszystko pozwala mi zrobić. Dom jest posprzątany, bo teraz siedzę w domu. Była wymarzona, dokładnie.
Równie wymarzona i idealna sesja zdjęciowa wydaje się być więc tylko kwestią czasu. Byle tylko Natalka nie robiła jej w Dubaju.
**Siwiec promuje biustem lakiery do paznokci
**