Po lipcowej, ogólnopolskiej awanturze o polskie sądownictwo, temat powrócił kilka dni temu za sprawą rozmów, jakie prowadzi w Belwederze Andrzej Duda z Jarosławem Kaczyńskim. W zeszłym tygodniu prezes PiS przedstawił na piśmie swoje postulaty i pochwalił się w rozmowie z dziennikarzami, że "jest pełen optymizmu" w kwestii osiągnięcia z prezydentem kompromisu.
Przypomnijmy: Kaczyński chce przekonać Dudę do reformy sądownictwa: "Prędzej czy później dojdziemy do porozumienia"
W poniedziałek z kolei Duda zaprezentował swoje poprawki do forsowanych przez PiS ustaw i okazało się, że różnice zdań pomiędzy obiema stronami są jednak zbyt "daleko idące".
Choć politycy opozycji są przekonani, że rozłam w relacjach prezydent - PiS jest celowo zaplanowaną taktyką, wygląda na to, że kompromis pomiędzy Kaczyńskim a Dudą nieprędko zostanie osiągnięty. Prezydent podkreśla bowiem, że nie zamierza umożliwić Prawu i Sprawiedliwości całkowitego kontrolowania władzy sądowniczej.
Ja tylko chcę wykluczyć sytuację, kiedy wszystkich 15 pochodzących z wyboru członków KRS wybiera jedna i ta sama partia, mająca większość w Sejmie - tłumaczy Duda w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną. Stąd pomysł wyłaniania ich większością trzech piątych - to pozwoli uwolnić sędziów wprowadzonych do KRS od partyjnej łatki. Ja wierzę w to, że PiS ten projekt zaakceptuje.
Prezydent uważa, że oddanie całej władzy nad sędziami prokuratorowi generalnemu doprowadzi do sytuacji, w której ich wybór nie będzie obiektywny.
Sprzeciwiam się tylko takiemu oto rozwiązaniu, że najpierw arbitralnie usuwamy Sąd Najwyższy, a potem prokurator generalny decyduje, kogo w nim pozostawić. Wizja sędziów piszących do ministra sprawiedliwości prośby, żeby ich zostawiono, to coś, co nie powinno mieć miejsca. I w oparciu o jakie obiektywne kryteria jednych ma się zostawiać, a innych nie? W oparciu o ich przekonania ideowo-polityczne? Jak ma taka weryfikacja wyglądać? - pyta Duda. Zapewne PiS wolałby odwołanie całego Sądu Najwyższego. Ja się na to nie godzę. Dla mnie weryfikacja Sądu Najwyższego przez prokuratora generalnego jest nie do przyjęcia, bo to rozwiązanie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i logiką.
Choć stanowisko Dudy znacznie różni się od poglądów PiS, prezydent zapewnia, że mówienie o jego rozstaniu z partią jest znacznym nadużyciem.
Niektórzy ludzie próbują wytworzyć takie wrażenie. Szkodząc tyleż mnie, co Prawu i Sprawiedliwości. Różnimy się co do metod, ale nie co do celów. Zmiana musi być głęboka, ale nie musi być rewolucyjna - przekonuje głowa państwa.
Duda zauważa, że w trakcie wyborów w programie PiS nie było punktu, który mówiłby o "wygaszaniu Sądu Najwyższego". Jego zdaniem ludzie wybrali go na prezydenta dlatego, że reprezentował pewien "umiar" i obiecywał łączyć Polaków zamiast dzielić.
Nieprzypadkowo ja zawsze byłem w PiS politykiem umiarkowanym. Jeśli ktoś ma do mnie pretensje za pewien umiar, to odpowiem: dlatego właśnie Polacy wybrali mnie na prezydenta. Nie dlatego, że chciałem dzielić, a dlatego, że chciałem łączyć. Oni chcą dobrej zmiany, nie dobrej rewolucji - uważa prezydent.
Choć Duda zapewnia, że żadnego kryzysu pomiędzy nim a partią nie ma, przyznaje, że jest rozczarowany lekceważącą postawą PiS dla jego funkcji.
Dostrzegam na pewno ten problem i martwię się nim. Poglądy nie mogą zależeć od punktu widzenia. Należy być konsekwentnym.
Dziennikarz zasugerował, że PiS może chcieć się pozbyć Dudy po jego kadencji, wprowadzając wybór prezydenta poprzez Sejm. Polityk twierdzi jednak, że się tym nie przejmuje.
Jeśli taka będzie decyzja narodu, dlaczego nie? Muszą najpierw zatwierdzić nową konstytucję w referendum. Tylko czy Polacy to zaakceptują? Tak się składa, że wolą mieć prezydenta wybieranego przez naród, a nie przez Sejm.
Duda zapewnia, że mocno przejmuje się swoją rolą i chce ją wypełniać jak najlepiej, będąc arbitrem praworządności oraz głosem obywateli. Nawet za cenę utraty poparcia partii.
Dla mnie partyjność jest zaprzeczeniem prezydentury - podsumował prezydent.
**Zmiany w konstytucji? Tak ewoluowały pomysły prezydenta Dudy
**