W Zamościu doszło do skandalicznej decyzji prokuratury. Jak poinformowała lubelska Gazeta Wyborcza umorzono tam sprawę 51-letniego mężczyzny, który miał zgwałcić niepełnosprawną kobietę. Do zdarzenia doszło w listopadzie zeszłego roku. 26-latka ze wsi pod Zamościem wybrała się na cmentarz, aby odwiedzić grób ojca. Kobieta, którą Wyborcza nazywa "Moniką" (choć wiadomo, że imię zostało zmienione), wróciła z cmentarza roztrzęsiona. Jej matka twierdzi, że córka "płakała i była rozdygotana".
Pytałam, co się stało. Nie mogła wydusić słowa. Powiedziała tylko, że jest brudna - wspomina kobieta.
Monika zeznała, że na cmentarzu spotkała hydraulika z sąsiedniej wsi, którego znała z widzenia ponieważ jakiś czas wcześniej wymieniał w jej domu piec. 51-latek miał "złapać ofiarę wpół, ściągnąć majtki i zgwałcić". Matka dziewczyny utrzymuje, że po zdarzeniu zadzwoniła do sprawcy i usłyszała w słuchawce, że "od półtora roku nie miał kobiety, a Monice przez to przecież nic nie ubyło".
Choć za popełniony czyn grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia, mężczyzna nie będzie sądzony, ponieważ Prokurator Rejonowy w Zamościu nie doszukał się "znamion czynu zabronionego". Swoją decyzję argumentował tym, że kobieta się nie broniła. Monika najprawdopodobniej jednak nie potrafiła się bronić, bowiem ma orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności umysłowej. W wyniku tego ma problemy z mówieniem i pamięcią oraz prostymi, codziennymi czynnościami. Jak opisała gazeta "nie zna się na zegarku i potrafi zgubić się koło domu". Kobietę przesłuchiwano w obecności psychologa, a 51-letni Henryk M. zeznawał w charakterze świadka. Biegli ustalili, że pomimo znacznej niepełnosprawności, 26-latka "rozumiała, co się z nią dzieje i była świadoma całego zajścia".
Z materiału dowodowego wynika, że nie doszło do stawiania oporu. Doszliśmy do wniosku, że wszystko odbyło się bez przemocy, dlatego nie było zarzutu zgwałcenia - mówi w rozmowie z dziennikiem rzecznik Prokuratury, Jerzy Wójcik.
W wyniku gwałtu Monika zaszła w ciążę i w szóstym miesiącu urodziła wcześniaka z wadą serca, który aktualnie czeka na operację. Matka nie może jednak opiekować się dzieckiem, ponieważ w wyniku doznanej traumy została umieszczona w szpitalu neuropsychiatrycznym. Maleńka córeczka Moniki znalazła się pod opieką jej matki i sióstr. Jak podaje Gazeta Wyborcza, Henryk M. nie przyznaje się do ojcostwa i odmawia poddania się badaniom DNA.
**Gwałcił 6-letniego syna i dzielił się nagraniami w sieci. Brutalny pedofil zatrzymany
**
mutex/ocfipreoqyfb/mutex