Dorota Rabczewska ostatnio podbija przestępcze podziemie zamiast list przebojów. Od kilku tygodni toczy się batalia pomiędzy nią, a jej byłym chłopakiem Emilem Haidarem, na którego miała nasłać ukraińskich mafiozów, aby ci wymusili na nim milion złotych...
TYLKO U NAS: Tak wyglądało szantażowanie Haidara? "Ona ZNISZCZY PANA OJCA, zniszczy pana rodzinę! Po co to panu?"
Dotarliśmy do pisma, którego podpisanie usiłowali wymusić mafiozi nasłani przez Dodę. Wynika z niego, że Emil Haidar był szantażowany na kwotę miliona polskich złotych z powodu... dwukrotnego nadużycia alkoholu. Pierwszy raz zdarzyło się to na imieninach Doroty 7 sierpnia 2015 roku, gdzie po doprowadzeniu się do nietrzeźwości Haidar opuścił klub, w którym odbywała się "uroczystość".
Eks-kochanek Doroty naraził się jej również miesiąc po imieninach, kiedy to w stanie wskazującym na spożycie opuścił hotel po koncercie w Leżajsku. Czyżby zasmakował tamtejszego piwa?
Jak wynika z naszych informacji, dwa tygodnie później, kiedy Emil nie zareagował na pierwsze "wezwanie do zapłaty", zostało wysłane drugie pismo. Tym razem było to "oświadczenie", które Haidar miał "sporządzić i podpisać dobrowolnie".
Dorota poszła o krok dalej, bo poza żądaniem wpłaty miliona złotych, wniosła o wycofanie wszystkich wniosków, które przyczyniły się do jej konfliktu z prawem. Rabczewska żądała od Haidara także... cofnięcia wniosku egzekucyjnego o wydanie pierścionka zaręczynowego!
Emil Haidar podpisując "oświadczenie" nie mógłby również wypowiadać się zarówno publicznie jak i prywatnie, nawet przez osoby trzecie, na temat Doroty Rabczewskiej.
Oba pisma są oczywiście niepodpisane i zostały zabezpieczone jako dowody w sprawie.
**Doda: "Jestem przygotowana na spektrum intryg. Będzie kolorowo"
**