Koniec weekendu okazał się tragiczny dla mieszkańców Las Vegas i wszystkich uczestników odbywającego się tam koncertu muzyki country. Późnym wieczorem w niedzielę miała miejsce najbardziej krwawa strzelanina w historii Stanów Zjednoczonych, zginęło blisko 60 osób, a pół tysiąca zostało rannych.
Udało się ustalić sprawcę katastrofy - był nim Stephen Paddock, mieszkaniec Las Vegas, milioner (!), który swojej fortuny dorobił się na inwestycjach w nieruchomości i... hazardzie. Był uzależniony od pokera i gry na automatach. Okazało się, że był również kolekcjonerem broni. W jego mieszkaniu znaleziono dziewiętnaście sztuk broni, materiały wybuchowe i mnóstwo amunicji. Podobnego odkrycia dokonali policjanci, którzy interweniowali w wynajętym pokoju hotelowym. Odkryli oni karabin maszynowy i 22 sztuki broni.
Brat zabójcy wciąż szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego Paddock posunął się do tak krwawej zbrodni:
Był zwykłym facetem, pływał w rejsy, lubił burrito. Nie wiem dlaczego to zrobił, coś musiało w nim pęknąć – mówi.
W strzelaninie zginął 29-letni mężczyzna, Sonny Melton. Wybrał się na festiwal razem z żoną, Heather Gulish Melton. Świetnie się bawili, gdy nagle zabawę przerwały strzały. Choć para początkowo myślała, że zostały odpalone fajerwerki, szybko zorientowali się, że dzieję się coś złego. Mężczyzna ryzykował życiem, żeby uratować żonę.
Nie wierzę w to, co się stało. Nie wiem co powiedzieć. Uratował mi życie. Złapał mnie i zaczął biec, kiedy poczułam, że został postrzelony w plecy - mówiła w rozmowie ze stacją Fox 17 News.
Do krwawej masakry przyznało się Państwo Islamskie, jednak FBI zaprzeczyło, jakoby Paddock miał coś wspólnego z ISIS. Władze USA poinformowali, że zabójca miał problemy psychiczne.
**Zamach w Barcelonie. Furgonetka wjechała w tłum. Są zabici i ranni
**