Ostatnio Katarzyna Bosacka poczuła się bardzo pewnie, pozwalając sobie na krytykę Roberta Lewandowskiego. Poszło o zaangażowanie piłkarza w reklamę napoju gazowanego, które dziennikarka żywieniowa zwalcza. Bosacka żaliła się potem, że fala hejtu, jaka się na nią wylała, była zupełnie bezzasadna: Bosacka o Lewandowskim: "Mam poczucie, że naruszyłam świętość narodową! Miałam propozycję ZA MILION. Nie wzięłam!"
Bosackiej chyba spodobało się krytykowanie innych, bo teraz postanowiła skupić się na Agacie Dudzie. O ile jej zaangażowanie w zwalczanie niezdrowej żywności można jakoś wybaczyć, trudno zrozumieć, co miała na celu, negatywnie odnosząc się do Pierwszej Damy.
Poszło o postawę Agaty Dudy przy Czarnych Protestach i brak zaangażowania w obronę praw kobiet. Bosacka bezlitośnie stwierdziła, że "szkoda czasu" na myślenie, że Pierwsza Dama zabierze w tej sprawie głos. Dziennikarka zasugerowała, że żona Andrzeja Dudy nigdy tego nie zrobi, bo nie jest osobą, której zależy na losie kobiet:
Poznałam Panią Prezydentową Agatę Dudę osobiście w Kanadzie podczas wizyty Prezydenta i wszystkim kobietom powiem tak: jeśli myślicie, że się odezwie, wstawi za nami, odpowie na listy prośby, apele, to jesteście, jak mawiał klasyk, w mylnym błędzie. Szkoda czasu. Do zobaczenia we wtorek 3.10 na ulicy! - napisała Bosacka.
Tym razem przesadziła?