W związku z premierą biografii Anny Przybylskiej, na przestrzeni ostatniego miesiąca pojawiło się mnóstwo wspomnień jej bliskich i artykułów na jej temat. Choć sama aktorka nie zdradzała mediom zbyt wielu faktów z życia prywatnego i raczej niechętnie rozmawiała na tematy niezwiązane z pracą, jej rodzina i znajomi są zdecydowanie bardziej wylewni.
Bieniuk nie stawił się na premierze biografii Ani. Swoją nieobecność argumentował zbyt silnymi emocjami, które nie pozwoliły mu nawet do końca przeczytać książki, nie mówiąc już o czytaniu na głos jej fragmentów przez najbliższych. O swoich odczuciach postanowił opowiedzieć jednak na łamach Vivy.
Szczerze mówiąc te dni po śmierci Ani uciekły mi z pamięci - mówi sportowiec. W głowie, na moim prywatnym, wewnętrznym dysku, powstała czarna dziura, której już nigdy nie zapełnię. Nie wiem, co wtedy robiłem, o czym myślałem. Nagle znalazłem się jakby w innym świecie. Nie chcę wracać do czasu choroby Ani, bo było to najbardziej traumatyczne doświadczenie w moim życiu. Chcę pamiętać Anię z naszych szczęśliwych lat, kiedy żartowaliśmy, bawiliśmy się, rodziliśmy dzieci. Piękną, roześmianą, czułą, spełnioną
Jarosław przyznał także, że czasem łapie się na tym, że widzi Anię w swoich dzieciach, szczególnie w najstarszym synu:
Czasami patrzę na Szymona i on jest bardzo fizycznie podobny do Ani i wtedy mam takie deja vu, bo zrobi jakąś minę, gest i wtedy mam taki moment, że jakbym rzeczywiście zobaczył Anię - wspomina.
**Bieniuk o dziewczynie: "Dzieci mają z nią bardzo dobry kontakt!"
**