Maryla Rodowicz i Andrzej Dużyński dość niespodziewanie rozstali się ponad rok temu, podczas weekendu majowego. Właściwie piosenkarka została postawiona przed faktem dokonanym, jej mąż po prawie 30 latach postanowił wyprowadzić się z ich willi w Konstancinie. W tym czasie artystka bawiła się z synami na urlopie w Dubaju. Po powrocie była tak zaskoczona decyzją Andrzeja, że natychmiast pobiegła do tabloidów żalić się na nieudane małżeństwo. Podobno Dużyński doszedł do wniosku, że w jego relacji z Marylą zabrakło namiętności i dlatego zaczął szukać jej gdzie indziej. Choć do sądu trafił pozew rozwodowy, oboje formalnie wciąż pozostają małżeństwem. 71-letnia wokalistka nie ukrywa, że ma jeszcze nadzieję na pojednanie.
Choć Rodowicz zapewnia, że jest gotowa pójść na terapię małżeńską i zrobić wszystko, aby uratować związek, wciąż nie szczędzi gorzkich słów pod adresem Andrzeja. W najnowszym wywiadzie zapytana o to, czy korzystała z zabiegów medycyny estetycznej, postanowiła przypomnieć sobie rozmowę z mężem, który zarzucił jej, że jest zaniedbana.
Mój mąż, jeszcze mąż, kiedyś mi powiedział, że nie dbam o siebie i nawet operacji plastycznych sobie nie robię - przyznała smutno w rozmowie z dziennikarzem Plejady. Wszystko mam sztuczne. Jestem tak ponaciągana, że nie mogę zamknąć buzi. To mnie zawsze śmieszy - dodała.
Dużyński postanowił odnieść się do jej słów w Super Expressie.
Maryla zawsze była i będzie piękną kobietą - zapewnia w tabloidzie. Jest naturalna i za to ją cenię, podobnie jak cała masa fanów.
Jak się okazuje, zachowanie męża to nie jedyny powód do narzekań Maryli. W dalszej części wywiadu pożaliła się na brak przyjaciół.
Nie mam przyjaciółki od serca, nigdy nie miałam - zaznacza. Znam bardzo mało osób, mam wąską grupę znajomych, a co dopiero przyjaciół. By ich mieć, trzeba im poświęcać czas. Można powiedzieć, że jestem pracoholiczką.
Współczujecie?