Od kilku dni przez media przetacza się dyskusja o proteście i zarobkach lekarzy rezydentów. Trudno dostrzec ją w prawicowych mediach oraz telewizji publicznej, która jednoznacznie przedstawia obraz młodych medyków: jako rozpieszczonych dzieci bogatych rodziców, którzy jedzą kawior, a na wakacje wyjeżdżają do tak luksusowych miejsc jak Malta.
Póki co jedną z głośniejszych wypowiedzi poświęconych strajkowi lekarzy jest emocjonalne wystąpienie posłanki PiS-u Józefy Hrynkiewicz, której w Sejmie wyrwało się nakłonienie lekarzy do emigracji:
Gdyby nie ci młodzi ludzie, ci, którzy mogą w każdej chwili wyjechać, są świetnie wykształceni, znają języki, ale chcą pracować dla nas... - mówiła Lidia Gądek z PO, gdy nagle przerwała jej posłanka PiS: Niech jadą! - krzyknęła z ławy sejmowej.
Okazuje się, że posłanka jest także wykładowcą w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, z którego ramienia występuje na konferencjach naukowych i zjazdach. Codziennik Feministyczny przypomniał jej wywiad z 2014 roku, w którym sprzeciwiła się "ideologii gender". Poszło o związki homoseksualne, które zdaniem Hrynkiewicz są źródłem zła i na dodatek nie wnoszą do społeczeństwa niczego więcej, jak tylko podeptanie zasad moralnych:
Te związki homoseksualne są niezwykle nietrwałe, one mniej więcej trwają około dwóch lat. Takie są badania. Jeśli są nietrwałe, to dziecko nie może być w nich wychowywane, bo tam nikt nie ma zobowiązań, nie ma poczucia bezpieczeństwa, nie ma poczucia pewności, nie ma poczucia stabilizacji - mówiła. Jakie stosunki między pokoleniami mogą tworzyć się w grupach, które są zawiązane tylko po to, żeby zaspokajać swoje popędy seksualne. Mamy tutaj do czynienia z czymś bardzo groźnym, co zapowiada nam naprawdę okropną rewolucję kulturalną, rewolucję moralną, podeptanie całego naszego dorobku.
Zdaniem Hrynkiewicz osoby w związkach tej samej płci nie mogą wychowywać dzieci, bo te zostaną tylko... zabawką seksualną.
Oczywiście tutaj nie ma mowy, jeśli chodzi o ideologię gender o jakimkolwiek rozwoju demograficznym, bo przecież w związkach homoseksualnych nic się nie rodzi. Po co im dziecko jest potrzebne? Dlaczego (geje) chcą adopcji dzieci? Bo dziecko może być zabawką seksualną - opowiadała. Należy się domyślać, że jeżeli jest taka rozwiązłość, skoro jest takie podeptanie wszelkich zasad moralnych, ale także zasad płynących wprost z biologii. No to przypuszczam, że między innymi po to są te dzieci. Bo skoro ktoś nie chce związków, w którym rodzą się dzieci, to po co mu dziecko jest potrzebne? Jako zabawka.
Na koniec Hrynkiewicz dorzuciła jeszcze, że środki antykoncepcyjne uderzają w funkcję prokreacyjną kobiety, więc uderzają w małżeństwo oraz... kościół, który jest "obrońcą rodziny".