Debata wokół zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej pokazała już swoje różne oblicza. Zarówno jedna jak i druga strona nierzadko uciekają się do drastycznych porównań i zdjęć. Temat wciąż jednak nie jest traktowany z należnym mu szacunkiem. Bo trudno o taki, gdy głos zabierają osoby taki jak Tomasz Terlikowski.
Jedną z inicjatyw środowisk "pro-life" są drastyczne bannery rozmieszczone w różnych miejscach kraju, na których widnieje martwy płód. Najnowsze pojawiły się w Warszawie (trzy sztuki) oraz w Krakowie (jeden). Pomysł ten nie spodobał się Krzysztofowi Skórzyńskiemu, dziennikarzowi TVN.
To będzie wpis oburzonego ojca - czytamy na jego profilu. Od kilku dni, na trasie którą codziennie, co najmniej dwa razy przemierzam samochodem, mijam POTĘŻNY billboard akcji STOP aborcji. Kieruję moje pytanie do Autorów tej akcji i innych osób, które za nią odpowiadają: czy Wy upadliście na głowę? Porąbało Was moi drodzy? Wiem oczywiście, jaka idea stoi za tym, żeby na jednej z najbardziej ruchliwych wylotówek z Warszawy postawić ogromny plakat z porozrywanym, rozkrwawionym, rozczłonkowanym ciałkiem kilkutygodniowego dziecka, ale błagam Was - rozpędźcie się i walnijcie głową w ścianę, potem jeszcze raz usiądźcie i zastanówcie się, co zrobiliście! Wy, którzy równolegle walczycie o to, aby separować dzieci od przemocy. Czy przez moment zastanowiliście się, co na tym plakacie widzą kilku-, kilkunastoletnie dzieci? Jestem wstrząśnięty! Waszą bezmyślnością - napisał.
Dodajmy, że Skórzyński znany jest w środowisku dziennikarskim jako osoba wierząca, czego on sam zresztą nigdy nie ukrywał.
**Nowacka: gdyby nie Kaczyński, protesty kobiet nie byłyby tak liczne
**