W niedzielne popołudnie do mediów dotarła bulwersująca wiadomość o zatrzymaniu znanego specjalisty od wizerunku i marketingu politycznego, twórcy "sukcesu" m.in. Mariana Krzaklewskiego i Andrzeja Leppera - Piotra T. Warszawscy policjanci przeszukali pomieszczenia firmowe należące do podejrzanego i znaleźli niepokojące materiały z udziałem nieletnich. Mężczyźnie grożą zarzuty o rozpowszechnianie dziecięcej pornografii. Jak się okazuje, T. już wcześniej był podejrzewany o pedofilię - w 2015 roku funkcjonariusze przeszukali jego mieszkanie i zarekwirowali jego komputery. Nie znaleźli wówczas wystarczających dowodów, a oskarżony odrzucał wtedy wszystkie podejrzenia.
To największe świństwo jakie można zrobić człowiekowi, ojcu dwójki małych dzieci i nie pierwszy raz, ktoś robi akcje przeciwko mnie - powiedział wtedy w rozmowie z dziennikarzami Wirtualnej Polski.
Dlaczego więc teraz Piotr T. usłyszał zarzuty? Według informacji portalu, wszystko przez to, że dopiero kilka dni temu prokuratura uzyskała opinię biegłego w zakresie informatyki, który badał komputer byłego politycznego eksperta. Zatrzymanie mężczyzny ma oczywisty związek z przeszukaniem jego firmy, do którego doszło ponad dwa lata temu w ramach akcji śledczych przeciwko pedofilom. Wcześniejsze śledztwo w sprawie posiadania dziecięcej pornografii przez T. zostało zawieszone.
Tyle to trwało, ponieważ musieliśmy otrzymać opinię biegłego z zakresu informatyki, który badał nośniki informatyczne, zabezpieczone w czasie przeszukania w 2015 roku - powiedział Wirtualnej Polsce prokurator Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Piotr T. w toku postępowania próbował się tłumaczyć tym, że jego wrogowie chcą "zrobić z niego pedofila", a na dowód pokazywał sms-owe pogróżki, w których ktoś pisał, że go "wykończy". Już w 2007 roku polska policja namierzyła go dzięki działaniom niemieckiego Interpolu, bo jak się okazało, na komputer T. były ściągane pliki pedofilskie. Choć został wtedy zatrzymany, po kilku dniach go zwolniono, ponieważ śledczy nie znaleźli materiałów powiązanych z rozpowszechnianiem dziecięcej pornografii.
Według najnowszych doniesień policji, T. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów, za co grozi mu do 12 lat więzienia. W poniedziałek śledczy zdecydują, czy będą wnioskować o jego tymczasowy areszt. Jak poinformował dziś prokurator Marcin Saduś, mężczyźnie został przedstawiony też zarzut rozpowszechniania treści pornograficznych z… udziałem zwierząt!
Prokurator przedstawił Piotrowi T. zarzut popełnienia przestępstwa z artykułu 202, paragraf 3 kodeksu karnego polegającego na posiadaniu oraz rozpowszechnianiu treści pornograficznych z udziałem osób małoletnich, ale także treści pornograficznych z udziałem zwierząt, jak również z użyciem przemocy - powiedział w TVN-ie prokurator z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Przypomnijmy, że specjalista od marketingu politycznego na przestrzeni ostatnich lat zdawał się nie przejmować wzmożoną czujnością policjantów i na początku tego roku ogłosił, że przeprowadza się do Afryki. Wiosną pochwalił się, że znalazł "żonę" - młodszą o 33 lata Kambodżankę, z którą planował przyjazd do Polski. Piotr chętnie chwalił się na Facebooku uczuciem do dziewczyny, niemal codziennie publikując ich wspólne zdjęcia. Nie odmawiał także wywiadów tabloidom, gdzie ze szczegółami opowiadał o miłości do 20-letniej Sa Ny.
W końcu się doigrał?