"Specjalista od wizerunku" czy propagator pedofilii? Kim NAPRAWDĘ jest Piotr T.?
Były doradca Leppera może trafić do więzienia na 12 lat. Przyjrzeliśmy się jego skomplikowanej historii.
W niedzielę media obiegła wieść o zatrzymaniu Piotra T., znanego specjalisty od kreowania wizerunku wielu polityków i aspirującego celebrytę. W 2015 roku T. podejrzewany był o pedofilię, a dziś znaleziono w jego pomieszczeniach firmowych materiały z pornografią dziecięcą i zwierzęcą.
W przypadku Piotra T. chodzi o podejrzenie posiadania i rozpowszechniania treści porno. z udziałem małoletniego, z prezentowaniem przemocy - napisał na Twitterze dziennikarz Radia Zet.
Dziś nie wszyscy o tym pamiętają, ale T. od lat wiódł kolorowe i pełne kontrowersji życie. Przypomnijmy skandale z jego udziałem.
Nie znaleziono wówczas wystarczających dowodów, a oskarżony odrzucał wszystkie podejrzenia.
"W Polsce panuje psychoza pedofilii" - twierdził, gdy zarzucano mu, że San Na nie wygląda na 20 lat...
"Jeśli pedofilią jest związek dwojga pełnoletnich ludzi z ewentualnie tylko dużą różnicą wieku i wyglądem kobiety - trochę młodszym - niż ich rówieśnice w Polsce - to Kochani Moi ja nie mam nic przeciwko temu" - powiedział nonszalancko.
Kobietę poznał w szkole cyrkowej, gdy była jeszcze przed maturą. Para rozwiodła się w atmosferze skandalu, kiedy okazało się, że ojcem dziecka nie jest Piotr T., tylko znany radiowiec.
Marzena Popowska postanowiła wystosować oświadczenie, w którym zapewniała, że za ojca córki uznaje Piotra. Oskarżyła przy okazji radiowca, że ten nakłaniał ją do usunięcia ciąży.
T. udzielił wywiadu, w którym powiedział, że Polacy nie są w stanie zrozumieć kultury mieszkańców Kambodży. Zdradził, że codziennością w tamtym kraju jest sprzedawanie córek bogatym Europejczykom. Pochwalił się, że "wykupił" dwie nastolatki.
"Poznałem matkę tych dzieci. Chciała je sprzedać, oddać, bo nie ma za co żyć. Powiedziałem jej, że ja je adoptuję. Co miesiąc płacę na te dziewczynki".
Pomagał też w karierze Marianowi Krzaklewskiemu i Michałowi Kamińskiemu.
Publicznie udzielał rad m.in. Edycie Górniak i Zamachowskim, którzy jego zdaniem "źle sprzedają swój związek".
Mówiono o nim "cymbał", "psychicznie chory" i "pusty twór". "Pozytywne emocje to żadne emocje. Warto budzić wtórnie pozytywne emocje" - zapewniał.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, grozi mu nawet 12 lat więzienia.
"Różnię się od tak zwanych moich konkurentów tym, że ja już nie muszę czarować ludzi. Nie jestem na tym etapie, że musiałbym jakieś farmazony opowiadać. Nie obiecuję złotych gór. Żadnej partii, ani politykowi nie muszę się podlizywać. Jestem bezpośredni. Ostatnio byłem zaproszony na business breakfast do biznes klubu w Alejach Ujazdowskich. Prezes TP SA się produkował. Przez pół godziny opowiadał o tym, jak ważna jest misja prospołeczna. Najważniejsza jest etyka, a dopiero na szarym końcu".
"Sukces wzbudza w ludziach taką nienawiść. Z błotem mieszają mnie ludzie, z którymi często nigdy nie zamieniłem nawet słowa".