Blogi modowe i lifestylowe w ostatnich latach stały się dla wielu kobiet sposobem na życie i zarabianie pieniędzy. Jak się okazuje, dla niektórych mogą też stanowić platformę terapeutyczną oraz miejsce do rozliczania się z... niewiernym mężem.
Zrobiła tak fotografka Magdalena Książek, autorka bloga o nazwie Moaa. Na swojej stronie pisze zwykle o rozwoju osobistym, modzie, wystroju wnętrz, podróżach i stylu życia, a także recenzuje książki i filmy. Ostatni jej wpis zaskoczył jednak czytelniczki - zamiast cotygodniowej notki modowej z cyklu Stylish Fridays przeczytały bowiem bardzo emocjonalnie nacechowany post, dotyczący osobistej sytuacji autorki.
Przerywam milczenie (mój rozwód) - zatytułowała wpis Magda. Temat po bandzie, co? I będzie po bandzie, bo już próbowałam inaczej i wiem, że to nie działa. Niektórzy z Was obserwują mnie w sieci od lat, ale nawet bliscy znajomi nie wiedzą przez co przeszłam i muszę nadal przechodzić. Wmówiłam sobie, że muszę być silna i że brudy pierze się we własnych czterech ścianach, ale co jeśli ja nie mogę wejść nawet do swojego domu w którym mój - jeszcze mąż - mieszka z kochanką i pozwał mnie, abym mu zapłaciła połowę czynszu i kredytu za cały rok? Co jeśli tych brudów nie da się wyprać w ciszy z mojej strony? Bo rok i trzy miesiące, cztery sprawy rozwodowe nie wystarczyły, by facet się wyciszył i dążył do załatwienia spraw między nami tylko bez przerwy robi mi problemy, atakuje i rozpowiada wszystkim kłamstwa na mój temat, zabrał wszystko i ciągle chce ode mnie pieniędzy. Byłam cierpliwa przez ten czas, ale teraz przerywam milczenie.
Magdalena zapowiada serię wpisów, w których czytelnicy będą mogli śledzić rozwój sytuacji między nią, a niewiernym mężem i poznać jej wersję wydarzeń.
Będziecie mieć tu małe, pierd*lone "Trudne sprawy", ale albo chcecie się dowiedzieć mojej prawdy, albo nie musicie czytać tych postów. Może moja historia doda komuś otuchy, a może znajdzie się ktoś kto był w podobnej sytuacji do mojej i mi pomoże. Może się niektórym z Was wydawać, że popełniam błąd opisując tu wszystko, ale koniec z mojej strony uległości, cierpliwości i schodzenia z drogi komuś kto pod płaszczem szantażu emocjonalnego złożonego na karb "dobra swojego dziecka" ciągle robi wszystko by jego dziecko nie zaznało spokoju. Opowiem Wam wszystko, przedstawię suche fakty i pokażę dokumenty, to nie będą pomówienia - zaznacza blogerka.
Książek stwierdza też, że ma dosyć plotek, rozsiewanych zwłaszcza przez... podłą teściową.
Rozprawię się też ze wszystkimi kłamcami po drodze, a przede wszystkim z dulszczyzną mojej teściowej. "Mamo", teraz ludzie poznają moją stronę historii i zweryfikują ją z tym, co kłamliwie opowiadasz - grozi Magdalena. To się nazywa justice, tak wiem nie znasz angielskiego więc Ci przetłumaczę - sprawiedliwość.
Na koniec Moaa jakby nigdy nic przeszła do opisywania stylizacji z zamieszczonych pod postem zdjęć. Wymieniła oczywiście sponsorów, od których dostała buty i torebkę, dodając, ze "sukienka i płaszczyk pochodzą z lumpeksu". Zareklamowała też firmę, która oferuje "bieliznę, piękne koszule nocne i biustonosze push-up".
Co myślicie o takim załatwianiu małżeńskich porachunków?
**Lisicki: zwolennicy radykalnego laicyzmu chcą zdjąć krzyż - oszaleli
**