Jakiś czas temu z radiowej Trójki zaczęli odchodzić czołowi dziennikarze, którzy swoją decyzję motywowali "zakazem konkurencji", czyli brakiem możliwości wypowiadania się na przykład w programach emitowanych na antenie TVN. Niektórzy z nich narzekali, że stacja zrobiła się tubą propagandową Prawa i Sprawiedliwości, z którą nie chcą mieć nic wspólnego.
Choć sytuacja wokół radia zrobiła się gorąca już w ubiegłym miesiącu, dopiero teraz dyrektorzy postanowili zabrać głos w tej sprawie. Wiktor Świetlik i Wojciech Surmacz, nie tylko zaprzeczyli jakoby robili "radio PiS" na łamach Dziennika Gazety Prawnej, ale pokusili się nawet o stwierdzenie, że Trójka do niedawna... była radiem Platformy Obywatelskiej. Swoją opinię argumentują:
Ależ oczywiście, że Trójka była radiem Platformy Obywatelskiej - mówi Surmacz. Możemy pójść do studia emisyjnego i tam przy wejściu na ścianie jest autograf prezydenta Bronisława Komorowskiego. Wiktor nie zaprasza prezydenta Andrzeja Dudy do mazania po ścianach.
Sen z powiek spędza zarządzającym stacją jeszcze piątkowa audycja Wojciecha Manna, która ich zdaniem wymknęła się spod kontroli i ciągnie Trójkę w dół. Cała zawiłość rozstrzygnięcia nieciekawej sytuacji polega na tym, że... problemem nie jest pracownik stacji, a gość audycji, który do radia przychodzi za darmo i nie można go zwolnić. Mowa o Piotrze Bukartyku, który w każdy piątek rano śpiewa "piosenki tematyczne".
Na przykład, Bukartyk skomentował odejście Artura Andrusa i Roberta Kantereita piosenką: Hej, hej, hej, co i raz jest nas tu mniej. Że nie wspomnę o Arturze, który nie wytrzymał dłużej.
Jego "dzieła" przede wszystkim uderzają w politykę PiS, ale także stawiają w złym świetle działania stacji, na co zarząd nie chce się zgodzić, ale nie bardzo może z tym walczyć, ponieważ oficjalnie mężczyzna nie jest pracownikiem radia - pojawia się w audycjach jedynie gościnnie.
Za niepowodzenia stacji, wszyscy w radiu obwiniają audycje, w których udział bierze Piotr.
Nie mają Bukartyka, który ciągnie w dół zespół Trójki, promując się cynicznie na naszej antenie, w międzyczasie wydając książkę o sobie, płytę. On topi naszych dziennikarzy. Część z nich jest po prostu na niego wściekła - mówi dyrektor stacji, Wojciech Surmacz. Wtóruje mu Wiktor Świetlik: To, co robi Piotr Bukartyk w każdy piątek rano, nikomu nie służy, oprócz niego samego. On gra dla siebie i gra na siebie. Jest nieszczęściem tej anteny. Czekam, aż po prostu pewnego dnia to zrozumie i przestanie tu przychodzić
Piotr Bukartyk nie odważył się jednak odnieść na antenie do rewolucji na jego temat serwowanych przez władze stacji.
**Rockowa Ewa Minge wychodzi z TVP. Wygląda na 50 lat?
**