Trwa ładowanie...
Przejdź na

Były menedżer zlecił nazwanie jej "blacharą"!

0
Podziel się:

Czy Maciej Durczak to jej śmiertelny wróg?

Były menedżer zlecił nazwanie jej "blacharą"!

W ostatnim wywiadzie, którego Doda udzieliła TVN-owi, dostaje się chyba wszystkim, którzy kiedykolwiek weszli jej w drogę. Jak na razie najwięcej poniżeń zebrał jej były mąż, Radek Majdan, "dobity" przez nią miłosiernie w mediach. Niedługo dogoni go chyba jednak Maciej Durczak, były menadżer nieistniejącego już zespołu Virgin.

Przypomnijmy - Doda zapewnia, że to on zdradził jej "przy stole" wszystkie intymne sekrety Wiśniewskiego i Mandaryny. Zobacz: "Znam wszystkie historie z łóżka Mandaryny i Wiśniewskiego!". Dorota wyznaje, że to właśnie Durczak namówił raperów z Grupy Operacyjnej do obrażenia jej w piosence i nazwania "blacharą":

[Podczas mediacji w sądzie w sprawie awantury w windzie] wyszły dziwne rzeczy - mówi Dorota w wywiadzie dla TVN-u. Wyszło na to, że za całym jakby tak pomysłem, żeby były te piosenki takie a nie inne z moim tematem w roli głównej, stoi słynny, białowłosy, bluzka w panterkę oraz wężowe spodnie, mój menadżer były, Maciej D. Oni tak powiedzieli, już się generalnie od tego odcięli, ile można bazować na negatywnych emocjach.

- Jak się poczułaś, kiedy się o tym dowiedziałaś?

Na początku to wiesz... "wiadomo, wiadomo". A później wyszłam z pokoju i tak dostałam obuchem w łeb. Nie spodziewałam się tego nigdy, myślałam, że każde z nas pójdzie w inną stronę i nie będzie sobie podkładało świń.

Doda zapewnia, że to on skłócił ją z gitarzystą Tomkiem Lubertem:

Zaczął robić małe intrygi. Pierwszą było skłócenie mnie z Tomkiem, gitarzystą. Nagadał mu, że dlaczego on nie jest liderem, totalnie mu natruł mózg, mogę się tylko domyślać, ponieważ nagle z mojego 6-letniego przyjaciela Tomka powstał po prostu potwór, który mi zarzucał, że ja ciągle jestem na pierwszym planie, jakiś totalny konflikt. Było tak przez 6 lat i mu odpowiadało, zarabialiśmy kasę, dzieliliśmy się po pół, było super. I mówię Tomek, nie dopuść nigdy do sytuacji, jak wszystkie wielkie zespoły, że w najlepszym momencie się rozpadniemy. No i się rozpadliśmy.

Ja wtedy wiedziałam, że ja nie mogę żyć w takiej sytuacji, ja nie mogę tworzyć zespołu, gdzie mój najlepszy przyjaciel nie odzywa się do mnie przez pięć miesięcy, menadżer tu mi liże dupę, jemu liże dupę, a jak przychodzi co do czego, to on nie wie, o co chodzi. Więc zrobiłam małą konfrontację na zasadzie: "Ty powiedziałeś to na tego, ty to na tego, a ty na tego, słucham, co macie mi do powiedzenia?" I dupa zimna. Konfrontacja skończyła się na tym, że wyszły jeszcze inne rzeczy.

Nie jestem zaskoczona Maćkiem, jestem zaskoczona Tomkiem. Tomkiem, z którym przeżyłam bardzo dużo lat, i jestem w szoku.

Nie udały mu się teksty typu, że pośmiejemy się z Dody, że "idę na plażę", to teraz jest zmiana frontu, że z Dodą nic nie mamy. Mamy z Dodą, taka jest prawda, że mamy z Dodą. Jest mi go żal. Wydaje mi się, że przez tą swoją głupotę i podatność na te wpływy został totalnie wykorzystany i wetknięty w zupełnie beznadziejną lawinę nienawiści i zazdrości, niepotrzebnie zupełnie. Ja zawsze mogę do niego wyciągnąć rękę, tylko on mi po prostu nie mówi cześć.

No i stracił sporo pieniędzy. Grube miliony złotych. Cokolwiek by Doda nie mówiła, ta kłótnia i rozstanie były jej (i tylko jej) bardzo na rękę. Zamiast dzielić się z Lubertem pół na pół 30 tysiącami z każdego koncertu, ma je tylko dla siebie.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)