Cynthia Nixon, znana przede wszystkim z roli Mirandy z _**Seksu w wielkim miescie**_, jest jedną z niewielu gwiazd, które od lat otwarcie przyznają się do swojej orientacji seksualnej. Aktorka po rozwodzie z mężem, z którym ma dwójkę dzieci, związała się z kobietą, Christine Marinoni. Zasłynęła wtedy odważną wypowiedzią, za którą do dziś jest krytykowana, twierdząc, że "biseksualizm to sprawa wyboru".
Zobacz: "Wybrałam swoje lesbijstwo!"
W wywiadzie udzielonym dla Wysokich Obcasów aktorka przyznała, że tym twierdzeniem naraziła się środowiskom LGBT:
Nie lubią mnie niektórzy geje i lesbijki, bo to dla nich rodzaj niezdecydowania, ale ja mówię w swoim imieniu. Tak jak walczę o to, by geje i lesbijki nie byli dyskryminowani, tak samo biję się o to, by biseksualistów traktować z takim samym szacunkiem jak wszystkich innych ludzi. Zresztą czy w ogóle trzeba się z tego tłumaczyć? Ludzie w różnych okresach życia mogą z różnych powodów lgnąć do tej czy innej płci i niekoniecznie musi to być związane z seksem - przyznała.
Mimo wszystko aktorka wciąż aktywnie działa na rzecz mniejszości seksualnych i - jak twierdzi - nie szkoda jej czasu na aktywność społeczną. Jej starania docenia wiele lewicowych środowisk w Stanach Zjednoczonych, które ostatnio zaproponowały jej udział w wyborach na burmistrza Nowego Jorku. Nazwisko Nixon jako potencjalnej kandydatki na to stanowisko pojawiło się niedawno w _**The Wall Street Journal**_:
The Wall Street Journal wymienił moje nazwisko, bo kilka nowojorskich środowisk liberalno-lewicowych z ramienia Partii Demokratów zgłosiło się do mnie, bym rozważyła taką propozycję. Od lat jestem aktywna politycznie. Działam na rzecz poprawienia edukacji dzieci w stanie Nowy Jork, do 2015 roku angażowałam się w sprawę zalegalizowania małżeństw jednopłciowych we wszystkich stanach USA (co się ostatecznie udało), biorę udział w manifestacjach, wiecach i marszach przeciwko nietolerancji, rasizmowi, łamaniu praw kobiet, udzielam się charytatywnie. Stałam się widoczna, a mój głos jest słyszalny – i takie są tego efekty - wyjaśnia aktorka.
51-latka wyznała, że nie wyklucza startu w wyborach, ponieważ wiele rzeczy w jej kraju coraz mniej jej się podoba. Skrytykowała przy tym nie tylko obecnego burmistrza Andrew Cuomo, ale i politykę Donalda Trumpa:
_**O fotel burmistrza jeszcze się nie ubiegam, ale zastanawiam się nad tym**_ - twierdzi. Coraz więcej mi się w moim kraju nie podoba. Nie zamierzam stać i narzekać. Nie podoba mi się, choć nie mam na to wpływu, antyimigracyjna i seksistowska polityka Donalda Trumpa. Brałam udział w pierwszym Marszu Kobiet zaraz po jego wyborze na prezydenta.
Jak myślicie, sprawdziłaby się w roli polityka?
**Portfel Morawieckiego
**