Były szef mafii pruszkowskiej, a obecnie świadek koronny, Jarosław Sokołowski pseudonim Masa, po udzieleniu wielu wywiadów, z których powstały książki o kobietach mafii, pieniądzach mafii, bossach mafii i tak dalej, poczuł się celebrytą. Sokołowski chętnie komentuje bieżące wydarzenia na Facebooku oraz zabiera głos w kwestiach politycznych. Nie kryje też sympatii do Jarosława Kaczyńskiego, którego uważa za wielkiego patriotę.
Przypomnijmy: Gangster Masa o Jarosławie Kaczyńskim: "To wielki patriota. ZASŁONIŁBYM GO WŁASNĄ PIERSIĄ"
Masa nie ukrywa także nienawiści do Patryka Vegi, który swego czasu nazwał go publicznie "frajerem". W odpowiedzi Sokołowski zapowiedział wytoczenie procesu sądowego reżyserowi. Na Facebooku były gangster także nie pozostawia na Vedze suchej nitki. Masę boli na przykład to, że scenariusz najnowszego filmu Patryka, Kobiety Mafii powstawał rzekomo wspólnie z gangsterami z grupy mokotowskiej. Jak donosi Rafał Pasztelański - dziennikarz specjalizujący się w tematyce zorganizowanej przestępczości, mafiozi mieli także wpływ na obsadę aktorską. Ponoć zabronili Vedze zatrudnienia w produkcji świadka koronnego, który obciążał gangsterów z grupy tzw. Szkatuły.
Sytuacja mocno rozwścieczyła Sokołowskiego, który w swoim wpisie zarzuca Vedze "solidarność z mordercami". Przy okazji dostaje się też raperowi o pseudonimie Żurom, który swego czasu za pośrednictwem swoich mediów informował, że zamierza "zniszczyć Masę i Prokuratora".
Niewiele Żurom - gitowiec na 1/4 etatu - potrzebuje by podkopać wartość drugiego człowieka. Z własnego doświadczenia wiem, że lada chwila, Andrzej Żuromski i jego klientela zmienią Wojciechowi Sumlińskiemu płeć. Mamy już nazwisko pisane z małej litery. Lada moment ten publicysta i autor poczytnych książek dowie się, że nazywa się "sumlińska". Ale co Żuroma kompromituje najbardziej? Narracja, którą eksploatuje, by zdobyć poklask i uznanie - pisze Sokołowski. Przy pomocy tego samego leksykalnego fajansu, chce stać na czele podwórkowej ferajny podpitych meneli i zaspokoić intelektualne żądze inteligentnych ludzi.
Nasz bohater oczekuje złodziejskiej solidarności od dziennikarza, który stoi w jednym szeregu z byłym szefem delegatury ABW. A od gwiazdy reklamówki zachęcającej do wstąpienia w szeregi policji, wyparcia się naturszczyka Tomka Oświecińskiego. Jedynie dlatego, że ten ostatni wiele lat temu, obciążył w zeznaniach kilku przestępców. Choć w przypadku reżysera Patryka Vegi (bo o nim mowa) jest coś na rzeczy. Wydalenie z planu filmowego statysty, jako akt solidarności z mordercami, rzuca odrobinę inne światło na technologię manipulowania debilami. Żurom, głowa do góry! Jest szansa, że przy następnej produkcji filmowej pan reżyser wytatuuje sobie kropkę pod okiem, a git-raper Sobota tym razem zapnie ciebie.
Myślicie, że Vega odpowie?