Piotr Kraśko przeżył ostatnio ciężkie chwile. Jego żona, Karolina Ferenstein postanowiła dołączyć do ekipy trzeciego sezonu Agenta i wyjechała do Azji, pozostawiając mężowi cały dom z trójką dzieci na głowie. Podobno podjęła taką decyzję za namową przyjaciółki Piotra z dzieciństwa, a obecnie jego najbliższej współpracownicy, Kingi Rusin. Podobno Karolina poskarżyła się Kini, że prezenter znacznie chętniej mądrzy się na temat rodzicielstwa niż praktykuje je w codziennym życiu. Ponoć Rusin zasugerowała jej wtedy, że kubeł zimnej wody na pewno Kraśce nie zaszkodzi. Na dodatek nie mógł wydzwaniać do żony z każdym problemem, bo uczestnicy Agenta mogli korzystać z telefonów bardzo rzadko i pod specjalnym nadzorem.
Piotr poradził sobie świetnie, o czym wiadomo z najlepszego źródła - od niego samego. Ciężko to wprawdzie ocenić obiektywnie, znając tylko jedną wersję, ale najważniejsze, że Piotr jest z siebie szalenie dumny.
Dla mnie doświadczenie pozostania z trójką dzieci było bezcenne - zapewnia w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie. Chociaż oczywiście miałem pomoc. Generalnie jednak czułem, że odpowiedzialność jest na moich barkach. Ten czas sprawił, że jeszcze bardziej podziwiam moją kochaną żonę, która jest wspaniałą, najlepszą matką świata. W takich sytuacjach zdarza się, że czas się liczy w godzinach. Tym bardziej patrzę na kobiety z podziwem i składam im głęboki pokłon. Mężczyzna lubi ponarzekać, że jest mu ciężko, jaki on jest zmęczony, musi wyjechać, odpocząć, iść do pracy… Mężczyzna często idzie do pracy, żeby odpocząć. A kobieta zostaje z dziećmi. I *właściwie nie odpoczywa nigdy, nie może wziąć dnia wolnego. *
W podobnej sytuacji, co Kraśko, znalazł się także partner Ilony Ostrowskiej, który został z ich dwuletnim synem i 11-letnią córką aktorki z poprzedniego małżeństwa:
Tylko w przeciwieństwie do prezentera nie chwali się tym na wszystkie strony.
Piotr postanowił przy okazji podkreślić, jak bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące są stereotypy, że ktoś, kto zajmuje się domem i dziećmi, a nie pracą zawodową, w gruncie rzeczy nic nie robi i tylko leniuchuje w domu.
Złości mnie, gdy słyszę, jak jakiś mężczyzna mówi: "Moja żona nie pracuje, siedzi w domu z dziećmi" - oburza się Kraśko. Myślę wtedy: "To, cwaniaczku, zostań na cały dzień z dwójką, trójką dzieci". Sam. A najlepiej na tydzień.
Uważacie, że sytuacje, gdy ojciec opiekuje się własnymi dziećmi, podczas gdy żona wyjeżdża służbowo, powinien być uważany za aż taki akt bohaterstwa, że trzeba się z niego zwierzać tabloidom?