Kiedy Małgorzata Rozenek zaczęła spotykać się z Radosławem Majdanem, nikt nie wróżył im wspólnej przyszłości. Celebrytka była świeżo po rozwodzie z Jackiem Rozenkiem i rzekomym rozstaniu z Piotrem Kraśko. Początkowo nawet wydawało się, że randki z Radkiem mogą być rodzajem zemsty na Piotrze...
Były mąż Dody, mający na koncie liczne skandale, a nawet sprawę sądową o pobicie, pod żadnym względem nie przypominał byłego męża Małgorzaty. Kiedy go poznała, tułał się smętnie po obrzeżach show biznesu, jednak ujął ją swoją determinacją. Małgorzata wspomina w wywiadach, że Radosław od początku tak mocno wierzył w ich wspólną przyszłość, że w końcu i ją zaraził swoim optymizmem.
Szybko odkryli, że mogą sporo zarobić na swoim związku. Jeszcze jako narzeczeni wyjechali razem do Azji z ekipą TVN-u. Wprawdzie odpadli już w czwartym odcinku, jednak zapisali się w pamięci widzów, a co najważniejsze, reklamodawców. Jak szacowały tabloidy, jeszcze przed programem Iron Majdan, Radosław i Małgorzata mogli zarabiać dwa miliony złotych rocznie tylko za to, że są parą.
Trudno się dziwić, że Radek docenia, że Małgorzacie wyprowadziła go na ludzi. Zresztą nie tylko on.
Moi rodzice są bardzo wdzięczni Małgosi i kochają ją za to, że zorganizowała nam dom - ujawnia Radosław w Fakcie. Mój tata w bardzo szczery sposób jej kiedyś za to podziękował. Każdy rodzic przejmuje się przecież tym, jak żyje dziecko.
Dla Małgorzaty było to wzruszająco przeżycie.
Tata z mamą Radosława przyjechali do nas do domu - wspomina w tabloidzie. Mieliśmy kolację z dziećmi, biegały psy. W pewnym momencie tata Radka tak na mnie popatrzył i mówi: "Małgosiu, chciałbym ci bardzo podziękować za to, jaki dom stworzyłaś mojemu synowi". Bardzo się wtedy wzruszyłam.