Marcin Szymański przepraszał w piątkowej Fabryce gwiazd za swoją przeszłość. Zastanawialiśmy się dlaczego. Czy przeprosiny coś tu zmieniają? Dla jednych robienie laski za pieniądze jest obrzydliwe, a dla innych nie. I tyle. Przeprosić mógł najwyżej siebie, swoich kochanków i swoich rodziców. Ale po co widzów? Okazuje się, że ma na sumieniu trochę więcej.
Dowiedzieliśmy się właśnie, że Lansik.pl nie napisał całej prawdy o Marcinie (zobacz artykuł, od którego wszystko się zaczęło)
*. Te dwa ostre filmy to tylko wycinek jego "kariery". *Siedział w tym po uszy. Sam wyszukiwał i werbował chłopaków, by występowali w pornosach. Mamił ich wysokimi zarobkami i z premedytacją oszukiwał. Czerpał korzyści z ich poniżenia i wstydu na całe życie, jaki im fundował.
Nie dziwimy się, że zapłakał nad sobą w telewizji. Szkoda tylko, że nie opowiedział całej prawdy. Kayah by się wzruszyła...
On siedział w tym biznesie po same uszy - mówi były znajomy Marcina, również namawiany przez niego do występów w pornosach. Oszukiwał chłopaków, werbował ich do filmów w warszawskich klubach. Zazwyczaj tych młodszych, którzy dopiero co przyjechali do stolicy. Często chłopcy zgadzali się, bo nie mieli czym zapłacić za wynajmowane mieszkanie. Wielu chłopaków robiło to z braku perspektyw, a on zgarniał całą kasę jako prowizję.
Nie jest prawdą, że Marcin zagrał w tych filmach tylko raz i tylko przez przypadek. Chłopak Marcina jest od lat operatorem kamery w Pink Press. Marcin osobiście znajdował chłopaków do filmów. Obiecywał po 3 tysiące złotych, w tym także mi. Potem chłopaki dostawali jedynie tysiąc złotych.
Marcin zagrał nie tylko w 2 pornosach, o których pisaliśmy (Stancja Wawa i Stancja Wawa 2). Grał też w filmach: Read My Dreams (jako Maciek), Świadectwo dojrzałości (jako "Olo"), Niewiarygodne przygody Jarka Piegusa (jako Marcin). Zagrał też w pornosie hetero pt. Spermopolscy. Nie wybrzydzał.