Magdalena Frąckowiak bez wątpienia należy do najbardziej rozchwytywanych polskich modelek. Swoją karierę zaczynała... 18 lat temu i jak na standardy branży modowej jest już emerytką. Mimo "zaawansowanego" wieku Magdalena nie narzeka na brak zajęć. Ostatnio pozowała dla jedej z firm odzieżowych, kosztując przy okazji egzotyczne owoce: Rozmarzona Frąckowiak nadgryza pitaję
W wolnych chwilach modelka oddaje się nowej pasji, jaką jest wrzucanie nagich selfie na Instagram. Niestety dla Frąckowiak, nie każdy z fanów podziela jej nowe hobby.
Super, tylko po co? - zapytał przytomnie jeden fanów.
Po to, że jest mój profil and I do whatever f I want with it, did you get it?* - skomentowała wulgarnie Frąckowiak.
Nie wszystkim fanom taka odpowiedź przypadła do gustu. Pojawiły się głosy, że Magdalena zmieniła się: ze skromnej niegdyś dziewczyny w wulgarną pozerkę.
Faktycznie, trudno nie zauważyć zmiany w zachowaniu 34-latki. Niepokoją zwłaszcza osobliwe filmiki, w których do swoich obserwujących pieszczotliwie zwraca się per "biczes", a właściwie "byczes".
No, cóż… Ta odpowiedź z "fakami" pod adresem drugiej osoby, świadczy o jednym, że fenotyp jest cechą dziedziczną, a kultura wartościową dodaną, No właśnie? Czy aby na pewno dodaną? - zastanawiał się w odpowiedzi fan.
Jakaś moda na bycie chamskim i prostackim? Trochę słaba jest ta niezależność i fajność pod publikę. Kiedyś byłaś normalną, fajną, skromną dziewczyną! - wtórował mu inny obserwator profilu modelki.
Ojo ojo co to się z nią stało... Taka fajna i normalna dziewczyna była, a tu proszę, ciągle bit*ches, wyskakuje z bielizny i pełen wachlarz wulgaryzmów. BI*CH PLEASE włóż inne okulary, te są chyba za różowe - kpiła z fanki Frąckowiak.
Na koniec wyjaśniła, dlaczego w tak prymitywny sposób odpowiedziała jednemu z komentujących jej nagie selfie.
Niestety, cepów trzeba prostować - stwierdziła błyskotliwe.
Tylko czy należy robić to w tak prostacki sposób?