Dobiega końca trzeci sezon programu Agent Gwiazdy, który prowadząca Kinga Rusin promuje tak natrętnie, że wykorzystuje do tego nawet czas antenowy przeznaczony dla Iron Majdan. Zobacz: Rusin i Kraśko "promują" "Iron Majdan": "Oni nie są młodzi... W "Agencie" to dopiero są czelendże..."
W zeszłym odcinku z widzami pożegnał się Ryszard Waldemar Andrzejewski czyli Peja. Raper, chociaż odpadł z programu, nie został jednak odesłany do Polski, lecz musiał zostać z ekipą do ostatniego klapsa na planie. Biorąc pod uwagę, że odcinki były kręcone na Bali, ciężko to uznać za karę, ale Peja tak właśnie odebrał decyzję producentów.
Tu był duży smutek, że nie mogłem wrócić np. dwa dni po odpadzioszcze - narzeka w Codziennej Gazecie Muzycznej. Według regulaminu musiałem tam zostać. Wiadomo, miałem tam co robić, miałem czas dla siebie, ale po tylu tygodniach fajnie by było wrócić. #TeamRychu powiększał się z sekundy na sekundę. Wielu ludzi zainteresowało się tym, co Rychu robi poza programem. To było docelowo bardzo ważne, żeby dać się poznać, troszeczkę się odświeżyć i przypomnieć.
Jak ujawnia Peja, udział w programie był dobrą decyzją biznesową, bo zapewnił mu "fejm". Ale najważniejsze, że kasa się zgadza. Jak skrupulatnie wyliczył, ominęło go wynagrodzenie tylko za dwa odcinki, więc bilans ogólny wyszedł prawie optymalnie. Na wygranej zaś wcale mu tak strasznie nie zależało. Jak przyznaje, nagrody i tak nie planował zatrzymać dla siebie, więc tym bardziej nie było sensu się wysilać.
W kwestii stażu w programie i zarobków na pewno do przodu. W kwestii fejmu na pewno do przodu - podsumowuje z zadowoleniem. Program i uczestnictwo to jedno, zarabianie kasy to drugie. Uważam się już po trochu za zwycięzcę tego programu, głównie z uwagi na to, że główną nagrodę, całą wygraną, przeznaczyłbym na jakiś cel charytatywny. Patrząc na zarobki, które otrzymałem… nie zarobiłem tylko z dwóch odcinków. Tak naprawdę nie musiałbym o tym mówić, bo gentlemani nie powinni gadać o pieniądzach, ale swoje zarobiłem i swoje w tym programie odbębniłem.