Kasia Kowalska ostatnio usilnie stara się wypromować swój nowy album zatytułowany Aye, którego nazwa pochodzi od specjalnego wywaru ayahuasca przygotowywanego przez indiańskich szamanów, który piła podczas pobytu w Brazylii. W tym celu wokalistka odwiedziła pasmo śniadaniowego TVN-u, gdzie opowiadała o kulisach powstania albumu, zbawiennym wpływie leczniczego naparu oraz gościnnym występie na płycie Lady Pank.
Jak się okazuje, promocja nowego krążka może przebiec w atmosferze małego skandalu. Były partner Kasi Kowalskiej udzielił na łamach dziennika Fakt wywiadu, w którym wprost oskarża swoją partnerkę o utrudnianie kontaktów z córką, Olą Kowalską:
Związek się zakończył i każde z nas poszło swoją drogą - wspomina. Mimo rozstania ten etap uważam za bardzo ważny, bo urodziła się Ola, moje jedyne dziecko. Jej narodziny były dla nas niebywałym szczęściem, zadedykowałem jej wydaną wtedy płytę. Niestety nie było mi dane uczestniczyć w jej wychowaniu. Zostałem całkowicie odcięty od kontaktu z nią. Nie jest prawdą, że o dziecku zapomniałem, że nie była dla mnie ważna. Wielokrotnie próbowałem "dobić" się do niej, ale zawsze mi to uniemożliwiano - opowiada Joriadis.
Były partner Kowalskiej zaznacza, że to pierwszy i jedyny wywiad, w którym komentuje swoje życie prywatne oraz dementuje krążące pogłoski, jakoby podniósł rękę na matkę swojego dziecka:
Po naszym rozstaniu ukazał się jednak artykuł, z którego pamiętam jedno zdanie: "Znajomi Kasi zauważyli ślady na jej twarzy". Niby nic nie powiedziano wprost, a jedynie zasugerowano, ale dla czytającego wymowa była raczej jednoznaczna. Nie będę tego komentował, ale Katarzyna najlepiej wie jak było - mówi.
Kostek odniósł się także do zasądzonych alimentów. Przyznał, że po przeprowadzce do Grecji, do której zmusiła go choroba matki, którą musiał się opiekować był pozbawiony środków do życia. W tym czasie nie pracował, ponieważ cały czas wypełnieniała opieka nad chorą matką. Nie był więc w stanie płacić zasądzonych kwot. Kasia ponoć postawiła mu ultimatum, że jeśli nie zapłaci, nie spotka się z córką:
Na kolejnym spotkaniu dowiedziałem się, że mogę spotkać się z córką, pod warunkiem, że natychmiast, jednorazowo wpłacę 50 tysięcy. To było 16 lat temu, duże pieniądze. Powiedziałem szczerze, że ich nie mam, ale chcę widzieć córkę i powoli mogę spłacać zaległości. Wtedy usłyszałem, że Katarzyna zdecydowała, że dopóki nie zapłacę, spotkania z córką nie będzie - mówi.
Na tym jednak nie zakończyła się jego walka o córkę. Joriadis twierdzi, że wielokrotnie jeździł do teściów i prosił o zorganizowanie spotkania z Olą:
Wielokrotnie jeździłem do rodziców Kasi do Sulejówka. Przyjeżdżałem z kwiatami, prosiłem o spotkanie z Olą, nie udało się. Potem próbowałem rozmawiać z bratem Kasi, Grzegorzem, chciał mi pomóc; też się nie udało. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że mogę widzieć Olę, ale tylko w obecności dziadków. Na jednym spotkaniu się skończyło. Przyjeżdżałem, ale nie było dziecka.
Muzyk twierdzi, że ostatni raz widział się z córką cztery lata temu przez przypadek. Ponoć Ola myślała, że jej ojciec jest alkoholikiem i narkomanem:
Była na działce u znajomych. Ich dzieci zaczęły jej mówić, że znają jej tatę. Ola twierdziła, że jestem alkoholikiem, narkomanem. Od dzieciaków usłyszała, że to nieprawda, że jej tata prowadzi normalne życie, gra w piłkę nożną, jeździ na rowerze po górach i jest raczej sportowym i wesołym typem. Wtedy zadzwoniła do mnie koleżanka, powiedziała, że jedzie do mnie i ma niespodziankę. Przyjechali kilkoma samochodami, przywitałem się i widzę moją córkę, zdrętwiałem. Było fajnie, przytuliliśmy się, rozmawialiśmy, postanowiliśmy, że odnowimy kontakt - opowiada. Na drugi dzień jednak córka przestała odbierać jego telefony:
Umówiliśmy się, że zdzwonimy się na drugi dzień. Niestety już nie odbierała telefonu, nie odpisała na żaden SMS. Z koleżankami też zerwała kontakt - smutno opowiada.