W maju tego roku wyszło na jaw, że znany z promowania katolickich wartości poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Pięta od miesięcy prowadził podwójne życie. Po ujawnieniu jego romansu z działaczką PiS-u Izabelą Pek koledzy z partii długo zastanawiali się, co z nim zrobić. Nie chodziło nawet o ukaranie hipokryzji działacza Prawa i Sprawiedliwości, który chętnie pouczał wszystkich o moralności i wartościach rodzinnych, a na każdej mszy pchał się do pierwszego rzędu. Gorzej, że w rozmowach z kochanką hojnie dysponował świetnie opłacanymi stanowiskami z państwowych spółkach, dzielił się z nią marzeniami o stworzeniu prywatnej armii, która "zrobi porządek w każdym mieście" oraz tajnymi informacjami dotyczącymi afery Amber Gold.
Ostatecznie rzecznik dyscyplinarny Karol Karski zapowiedział wewnątrzpartyjne śledztwo w tej sprawie, jednak, jak ostatnio ujawniły media, od trzech miesięcy nic się w tej sprawie nie wydarzyło.
Pięta wprawdzie został zawieszony w prawach członka partii i wyrzucony ze wszystkich komisji sejmowych, w tym dotyczącej afery Amber Gold, której szczegółami tak chętnie dzielił się w łóżku, jednak wygląda na to, że koledzy nie chcą mu robić więcej przykrości.
Porzucona kochanka posła żali się w Super Expressie na hipokryzję polityków PiS-u, którzy byli świadkami ich romansu, a kiedy został ujawniony, odwrócili się od niej. Izabela Pek oskarża ich o to, że całą odpowiedzialność za romans zwalili na nią, chcąc ratować kolegę.
Członkowie PiS, których znałam, w popłochu zaczęli uciekać z mojej listy na Facebooku, wypierając się, że mieli ze mną styczność - ujawnia kobieta. Takie osoby jak Janusz Śniadek, który dotąd szarmancko całował moją rękę na zjazdach powiatowych, Dorota Arciszewska czy Jarosław Sellin wypowiadały się publicznie, że mnie nie kojarzą. Najbardziej druzgoczące jest to, że Pięta był i jest kryty. Mnóstwo polityków PiS mnie z nim widywało w hotelu poselskim i nie było tajemnicą, że mam klucz do jego pokoju. Zarzucono mi, że upubliczniam naszą relację w jakimś szczególnym momencie. Potrzebowałam pomocy, a zostałam zostawiona sama sobie. Czuję się oszukana. Po 12 latach lojalności skrzywdzili mnie ludzie, których uważałam za rodzinę. Zamiast dać mi wsparcie i gwarancję bezpieczeństwa, jako ofierze. Oczekiwałam reakcji, ale w zamian spotkałam się z ignorancją.
Super Express postanowił od razu sprawdzić szczerość wypowiedzi Izabeli Pęk, pytając o nią posłankę Dorotę Arciszewską.
Nie znam tej pani, może z widzenia - odpowiedziała stanowczo posłanka. Nie mam z nią żadnych relacji.