Joe Perry to jeden z tych "starych" rockandrolowców, którzy zdecydowanie nie chcą się ze starzeć i, co ciekawe, wychodzi im to całkiem smacznie. 68-letni gitarzysta od 1970 roku, czyli od powstania, jest członkiem grupy Aerosmith, z którą z powodzeniem od ponad czterech dekad występuje na całym świecie. Szalone, ostre życie, ogromna popularność i pokaźny majątek zdawały się zakonserwować muzyka niczym Iggy'ego Popa czy Micka Jaggera.
Niestety w niedzielę czasu polskiego doszły do nas niepokojące wieści z Nowego Jorku. Perry występował u boku Billy'ego Joela na Madison Square Garden. Wszystko szło zgodnie z planem do momentu zejścia ze sceny. Cytowani przez TMZ naoczni świadkowe twierdzą, że artysta upadł i stracił przytomność. Sanitariusze, którzy z przyczyn bezpieczeństwa znajdowali się na koncercie, przez 40 minut walczyli o przywrócenie jego świadomości. Ostatecznie przeprowadzono zabieg tracheotomii, bo muzyk miał mieć problemy z oddychaniem, i przewieziono go do szpitala.
Od tego momentu stan Perry'ego pozostaje nieznany.