Polska długo czekała na takiego napastnika, jakim jest Robert Lewandowski. Przez wiele lat żaden piłkarz rozpoczynający karierę w polskiej lidze nie mógł konkurować z najlepszymi zawodnikami na świecie. Porównania do Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego jeśli już zdarzały się, występowały raczej w formie żartu. Wszystko się zmieniło, kiedy Lewy przeszedł z Borussi Dortmund do innego niemieckiego klubu, Bayernu Monachium, który od wielu lat znajduje się w ścisłej czołówce najlepszych klubów świata. A kiedy tam poradził sobie świetnie, dziennikarze niemal wszystkich redakcji sportowych porównywali go do żyjących legend tej dyscypliny i wróżyli mu szybki transfer do Realu Madryt, który uznawany jest za wierzchołek góry piłkarskich marzeń.
Niestety, kiedy było już naprawdę blisko przeprowadzki do słonecznej Hiszpanii, przyszedł czas mundialu, gdzie Robert nie zaprezentował się z najlepszej strony. Zamiast wykorzystać mistrzostwa świata jako odskocznię do zapisania się jako legenda piłki nożnej, stracił być może jedyną okazję na grę na Estadio Santiago Bernabéu.
Zobacz: Real już nie chce Lewandowskiego? "Chciał użyć mundialu jako odskoczni dla wielkiego transferu"
W czwartek reprezentacja Polski w piłce nożnej zmierzyła się z reprezentacją Czech w meczu towarzyskim przed eliminacjami do mistrzostw Europy. Polacy przegrali mecz 0:1, nie uzyskując najlepszych not za styl gry od kibiców, którzy rozgoryczeni kolejną porażką wygwizdali ich na boisku. Jednym z najbardziej pechowych zawodników na murawie był... Robert Lewandowski, który zmarnował stuprocentową szansę na gola, pudłując na pustą bramkę z odległości trzech metrów.
W rozmowie z Super Expresssem, Lewy skomentował felerny kiks i brak reakcji w polu karnym:
Byłem przygotowany, że uderzę piłkę, a tu nagle ona odbiła się od kreta. Może gdybym był na kolanach, to mógłbym ją trafić. Próbowałem zareagować, ale nic nie dało się zrobić. Mam nadzieję, że takie sytuacje, to tylko w meczach towarzyskich, a w tych od punkty dopisze szczęście - tłumaczy.
Lewandowski zapytany o reakcje kibiców w Gdańsku odpowiedział, że to kwestia braku cierpliwości:
Pewnie, że kibice są zniecierpliwieni, ale my nie możemy tacy być. Jak my nie będziemy cierpliwi, to nikt już nie będzie. Zdajemy sobie sprawę, że kibice chcą trochę radości, ale mam nadzieję, że przezwyciężymy ten ciężki czas - mówi.
Myślicie, że Lewy w końcu zrozumiał, że to najwyższy czas zrezygnować z kilku kontraktów reklamowych i skupić się na treningach?