Pod powierzchnią to nowy serial telewizji TVN, który miał niejako wypełnić lukę po Drugiej szansie. W głównej roli nie obsadzono jednak Małgorzaty Kożuchowskiej, a Magdalenę Boczarską. Akcja rozgrywa się w Płocku, gdzie dochodzi do utonięcia kilkuletniego chłopca. Matka nie wierzy w śmierć dziecka i próbuje rozwikłać zagadkę jego zniknięcia. Po drodze odkrywa coraz więcej tajemnic. W tym samym czasie jej mąż, dyrektor liceum, nawiązuje płomienny romans z uczennicą.
Serial zdobył pozytywne recenzje i spotkał się z uznaniem widzów. TVN może zatem mówić o sukcesie. Nie wszyscy mają jednak takie zdanie. Agata Rybka, młoda pisarka i blogerka zarzuca bowiem twórcom, że mocno "inspirowali się" jej książką.
Uważam, że jeden wątek jest zbliżony do opisanej przeze mnie historii Witolda i Amelii. Najważniejszym podobieństwem jest tematyka związku nauczyciela z uczennicą, która nie została wcześniej poruszona w podobny sposób ani we współczesnej polskiej literaturze, ani kinematografii. Wielu recenzentów książki podkreślało oryginalność stworzonej przeze mnie fabuły, określając ją mianem "odważnej" oraz "przełamującej stereotypy". Byłam zaskoczona, że "Pod powierzchnią" (które pojawiło się niecały rok po publikacji książki) podszedł do tematu szkolnego romansu w zbliżony, tak samo surowy i realistyczny sposób. Oprócz podobieństwa głównego wątku i sposobu prowadzenia narracji można dopatrzeć się również zbieżności w konkretnych scenach - mówi w rozmowie z Pudelkiem autorka książki 31 korytarzy.
Rybka przedstawia konkretne "dowody", które miałyby świadczyć o tym, że scenarzyści Pod powierzchnią czerpali z jej dzieła.
Witold jest nauczycielem matematyki, tak jak serialowy Bartek.
Ola bardzo przypomina Amelię zarówno w wyglądzie, jak i zachowaniu: jest pyskata, buntuje się, a na dodatek obie bohaterki ubierają się podobnie (cytat z książki: "Miała na sobie dziurawe dżinsy, stare trampki i męską marynarkę, a jej twarz zasłaniały długie, brązowe włosy. Wyglądała jak drobny, zniewieściały chłopiec).
Obie bohaterki są ponadprzeciętnie uzdolnione z matematyki (w książce przedstawiam scenę przy tablicy, gdzie Amelia jest w stanie rozwiązać bardzo trudne zadania ku zaskoczeniu nauczyciela, tak jak Ola w serialu; nauczyciele proponują bohaterkom udział w olimpiadzie przedmiotowej).
W obu historiach nauczyciele zdradzają swoje żony jeszcze przed poznaniem uczennic, a na dodatek w trakcie romansu okłamują je, wyznają im miłość i mimo "skoków z bok", starają się trwać w dotychczasowych związkach (choć obiecują uczennicom rozwód).
Żony nauczycieli (Magda i Małgorzata) z książki i serialu uczą w tych samych szkołach, co ich mężowie, do tego rozmawiają z Amelią i Olą, do których są z początku bardzo pozytywnie nastawione.
Zarówno Ola, jak i Amelia wychowują się w niepełnych rodzinach (Amelia nie ma kontaktu z ojcem, Ola mieszka jedynie z tatą).
Nauczyciele są zazdrośni o konkretnych kolegów z klasy Amelii i Oli.
Widać podobny styl narracji: kiedy Amelia robi test ciążowy (który wychodzi pozytywny, tak jak u Oli w odcinku 5), kończy się rozdział, natomiast w serialu kończy się tym odcinek; ponadto widać podobieństwa, gdy Ola i Bartek (Amelia i Witold) zrywają ze sobą co chwilę, po czym przepełnieni emocjami i tak wracają do siebie aż dwa razy.
Bohaterowie serialu i książki urządzają sobie schadzki w tych samych okolicznościach: w samochodzie nad wodą.
W obu przypadkach mamy temat próby samobójczej spowodowanej katowaniem i przemocą w domu.
Jest wyraźnie przedstawiony wątek erotyczny: i książka, i serial nie stronią od dosadnych scen seksu między bohaterami, przez co czytelnicy i widzowie mogą odnieść wrażenie, że bohaterowie są ze sobą tylko i wyłącznie dla seksu - wylicza Rybka.
Pisarka zaznacza, że nie chce wyrokować, czy serial jest plagiatem i pozostawia to ocenie widzów i czytelników.
Uważam, że serial jest bardzo ciekawy i dobrze zrealizowany, jednak, tak jak pisałam na forum, mam wobec niego mieszane uczucia z powodu wymienionych wcześniej podobieństw zauważonych nie tylko przeze mnie, ale i innych czytelników. Być może jest to czysty przypadek, a być może ktoś się historią w znacznym stopniu zainspirował. Pozostawiam to ocenie czytelników i widzów serialu - mówi.
Autorka opisała sprawę również na swoim blogu. Tymczasem Joanna Górska, dyrektor działu PR TVN, twierdzi, że o żadnej "inspiracji" nie może być mowy.
Prace nad serialem rozpoczęliśmy w 2016 roku, czyli na rok przed publikacją książki. Projekt jest wspólną pracą dużego zespołu scenariuszowego. Oznacza to, że poszczególne odcinki tworzą różni scenarzyści. Nie inspirowaliśmy się żadną powieścią, jest to autorski scenariusz TVN. Fabuła "Pod powierzchnią" - co stwierdza sama autorka bloga - różni się od książki. Bardzo nam miło, że pani Agata docenia naszą produkcję - zapewnia Górska.
Oglądaliście serial? Zgadzacie się z zarzutami pisarki?
Pod powierzchnią możecie oglądać w niedziele o 21:30 całkiem za darmo na WP Pilot. Wystarczy kliknąć tutaj.