Choć Artur Szpilka i Kamila Wybrańczyk spotykają się od wielu lat, wciąż nie zdecydowali się ani na sformalizowanie swojego związku, ani na założenie rodziny. Oboje skupiają się na robieniu kariery: pięściarz przygotowuje się do kolejnych walk, a jego partnerka pozuje na okładkach magazynów dla panów, *reklamuje podróbki markowych ubrań * i próbuje swoich sił w branży muzycznej. Na początku czerwca ukazał się jej najnowszy teledysk do singla Mam Cię za mało.
Kamila stara się być obecna na każdej walce ukochanego. Nic więc dziwnego, że dopingowała go podczas sobotniego starcia z Dereckiem Chrisorem. Niestety, w drugiej rundzie Brytyjczyk brutalnie znokautował Szpilkę. Po prawym sierpowym zamroczony Polak przyjął na głowę jeszcze kilka uderzeń i upadł nieprzytomny. Zaniepokojona stanem Artura Kamila poderwała się w kierunku ringu. Obecny w pobliżu ochroniarz starał się ją odciągnąć od pięściarza. Ośmielił się pociągnąć ją za rękę, co wyraźnie nie spodobało się wybrance Artura. Jeden z internautów za pośrednictwem Instagrama spytał ją o całe zdarzenie i spotkał się ze szczerą odpowiedzią Wybrańczyk (pisownia oryginalna):
No tak, ochroniarz jeszcze moment i by wyłapał. Nienawidzę, jak ktoś mnie szarpie za rękę. Po burzy zawsze wychodzi słońce - odpowiedziała na swoim Instastories, dodając też, że Artur czuje się dobrze i wbrew informacjom, pojawiającym się w mediach, nie stracił przytomności w szatni:
Arturowi nic nie jest, wszystko ok. Proszę nie siać zamętu, że stracił przytomność w szatni, bo tak nie było. Nie dopisujcie sobie swoich zdarzeń, nie było reanimacji, ani szpitala - tłumaczy bez wątpienia najwierniejsza fanka Szpilki.
Na swoim Instastories opublikowała również komentarze wsparcia od swoich wiernych obswrwatorów, za które serdecznie podziękowała:
Wiecie skąd mam tyle energii? Od Was! - czytamy.