Pamiętacie jeszcze bójkę, w którą wdał się Dariusz Michalczewski w sierpniu zeszłego roku? W jednym z Sopockich klubów miała wtedy miejsce przepychanka między nim a dwoma innymi mężczyznami. Skończyło się na rozbijaniu butelek na plecach i pluciu na ludzi. Przypomnijmy: Michalczewski opluł człowieka! I go pobił!
Sam Tiger mówił później w Fakcie, że "puściły mu nerwy" i "mogła mu polecieć ręka". Teraz usłyszał prokuratorski zarzut udziału w pobiciu – informuje Dziennik. Michalczewski oczywiście nie przyznał się do winy – twierdzi, że awanturę wszczęło "dwóch osiłków" i że tylko się bronił.
Prokuratura w Sopocie twierdzi, że bokser dał się sprowokować i wcale nie musiał reagować na zaczepki. Według zastępcy prokuratora, Tomasza Landowskiego zajście miało charakter "męskiej bójki po alkoholu". Stwierdził też, że za pobicie Michalczewskiemu grożą nawet trzy lata więzienia.