W zeszłym tygodniu Ebi Smolarek został zawieszony na trzy mecze przez Ekstraklasę za to, że na boisku uderzył pięścią w twarz Manuela Arboledę. Kilka godzin później tłumaczył się dziennikarzom, że była to reakcja na zachowanie Kolumbijczyka, który... próbował włożyć mu palec w odbyt. Polonia Warszawa już zapowiedziała, że będzie się odwoływać od decyzji Ekstraklasy. Prawnicy uważają, że zachowanie Arboledy można ścigać sądowo i zakwalifikować jako próbę gwałtu.
Tego typu zachowanie, nawet próba włożenia komuś palca w pupę, to próba doprowadzenia kogoś do innej czynności seksualnej – mówi mecenas Piotr Paduszyński w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Gdyby pan Smolarek tak to odebrał, a sąd zakwalifikował w ten właśnie sposób, grozi za to do ośmiu lat pozbawienia wolności. Wynika to z artykułu 197 kodeksu karnego paragraf 2. Przestępstwo ścigane jest na wniosek, więc pan Smolarek musiałby założyć sprawę.
Osobiście, już jako człowiek, a nie prawnik, nie dziwię się panu Smolarkowi. Taka reakcja na taką zniewagę jest całkowicie uzasadniona, nawet jeśli grozi za to pauza w trzech meczach. Każdy facet, i ja też takim jestem, musi bronić własnego honoru! – dodaje prawnik.
Zachowaniu Smolarka nie dziwi się również psycholog Monika Dreger. Twierdzi, że uderzenie pięścią w twarz było zrozumiałą reakcją na próbę gwałtu analnego na boisku.
Z psychologicznego punktu widzenia piłkarz Arboleda działał po to, by piłkarza Smolarka upokorzyć. Można to tłumaczyć dużą frustracją u tego pierwszego, bo jak sam mówi, często sam podlega prowokacjom, zachowaniom dyskryminującym. W ten sposób odreagowuje, a przy okazji deprymuje przeciwnika. To zachowanie obliczone na efekt - zrobię coś tak szokującego, by wywołać efekt. Dość drastyczny w tym przypadku, ale osiągnięty.
Trudno mi nawet przypuszczać, co może myśleć po wszystkim piłkarz Smolarek. Jest pewnie zaskoczony i wściekły zarazem, może nawet nie dowierzać, co się stało. Jego reakcja nie jest dla mnie zaskakująca, to po prostu odruch. Wtedy nie ma czasu na przemyślenie, czy zrobię dobrze, czy źle uderzając oprawcę w twarz, robi się to z automatu. Szczególnie wśród samców alfa takie zachowanie rywala uwłacza ich męskości. Nie można tu mówić o jego agresji, ale o bezwarunkowym odruchu. Bulwersujące jest na pewno to, że agresor nie poniósł żadnej kary. To tak, jakby kobieta, którą ktoś chciał zgwałcić, a ona uderzyła napastnika czymś ciężkim w głowę, poniosła karę, a niedoszły gwałciciel już nie.
Jak uważacie, komu należy się kara? Manuel nie będzie miał prawa narzekać teraz na szykany. Czeka go chyba ciężki czas...